Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
roztańczeniawyobraźniwespółzjednoczesnąświadomościąrealnegozradzanianowych
treściiuczuć,całejgamyewolucjiiwzruszeń,kompleksówiurojeń,obsesjiirozterek.Jedna
nocdłuższaitrudniejszanaddotychczasowyciągdni,miesięcyilat.Jakaśnagłanieobecność
piastowanejtaktroskliwieprzezczasrozstaniamiłości,zastąpionaprzerażeniemodkrywania
siłytego,coobokmiłościrosłonienawiścią.Odkrytejużwewrzaskachmałejechagłosu
Lucynyomalnieprzesądziływszystkiegojeszczetam,nadgranicą.Teraztenpogłos
wzbogacałsięwtowarzystwo,wbezwiednyruchśpiącegodziecka,nieróżnyoddrgnięć
nagiegoramieniatamtej.Przygłębszymoddechuleciutkiewydęciewarg,Bożemiłościwy,
jakżepodobne,gorzej,tosamo…Koszmar,piekłonieurojone…
Dziśjużmówiswoimwspomnieniom:Lucyna.Wtedywpociągu,ajeszczeidługo
potemniepotrafiłtaknazywaćswejbyłejżony.NawetnieLuizą.Wtedy,jeśliwnimżyła,to
jedyniejakokształtnienawiści.Terazmaitopozasobą.Onsięzmienił,czywszystkosię
dokołazmieniło?Dalekoodbiegłatanienawiść,pozostałyżal,wzruszenieramion,zasępienie
wzdziwieniu,jakmógłbyćkiedyśtakdaleceślepy.NiechciałaGosikarmićpiersią,abyjej
niezwiotczała.Białapierś,kształtna,pulsującapoddotykiemjegodłoni.
Przeciągnąłrękąpoczole.Wilgotniałoodpotu.Znówtouczucieduszności.Niemożna
sięwpokojuodseparować,oddzielićodzewnętrznejatmosfery.Niskiechmurycisną
wszędzie,choresercenajlepiejtoodczuwa.Boniewspomnieniaprzecietakgowzruszyły,
nauczyłsięjużbeznamiętnierozmyślać.Napewnonie.Pogoda.Niskieciśnienie.Kiedyśnie
rozumiałtychrzeczy,śmiałsięznich,takjakniewiedział,nieodczuwał,żewogólema
serce.Kiedyś…
Usąsiadazaścianąnabrzmiewałamuzyka,uwielbianotamsłuchanieradia,nie
krępowanosięprzyciszaniem.Słuchałprzezchwilęmelodii,jazz,zżymnąłsięlekko;zaraz
uśmiechnąłsięsamdosiebie.Gdybyznałmuzykęwmłodychlatach,szalałbyzanią,maw
sobiecośpodniecającego,dziwacznyrytm,bliskirytmowiwydarzeńwspółczesnegoświata,
gwałtownemu,nasyconemuniepokojem.
Dłońleniwiesięgnęłaposzklaneczkę,potemposyfon.Naciśniętyspustodpowiedział
wypryskiemwypełnionejpęcherzykamiwody.Piłłakomie,choćwstrzemięźliwie,drobnymi
łykami.Jakżetojużdawno,gdywszystkorobiłpośpiesznie,łykałhaustami,bawiłsiędo
utratysił,nieznałmiarywwysiłkach.Jeszczełyk,mniejduszno.Okienniewartootwierać,
tammglista,tłamszącawolęiciałowilgoć,sączącasięzewsząd.Terazdrażetkę,belergal,po
cóżsięgaćodrazupoostrzejsześrodki,naniezawszejestczas.Nicnieboli,ażesercejakz
watytotylkopogoda,tenniskipułapchmur,wilgotnośćimgła.
Potzniknął,czołojestlekkochłodne.Myślpodnimjasna,pulsujeżywainiesforna
wciążjeszczejakdawniej,jakbyzrywaćsięchciaławtakttejdziwacznejmuzyki,tego
gardlanegośpiewu,przetkanegopochrypami,nonsensownego,czymśzarazemdrażniąco
urzekającego.
Jazz.Byłojużcośpodobnego.Wtychnakazachpopartychbanknotemalbo
niedwuznacznągroźbą,bymuzykancizwiększylitempo.Migałsmyczek,pianistapodrygiwał
jakpodłączonydoelektrycznegokontaktu,zatracałasięmelodia,zostawałaoszałamiająca,
zwariowanagalopada.Aoniwytrzymywali,wywijalipartnerkami,doostatniegotchu,do
mokruteńkiejkoszuli,dowirowaniawgłowie.Kiedyindziejwprawialiwruchpłytęna
nienormalnychobrotach.Ciąglezbytmałetempo,gdyrozpieraenergia,ochotażycia.
Byłjednymznajchciwszychtakiegopełnegożycia…
Nagle,wjasnepołudniespadłanaGrodnoniesamowitaulewa,huraganoweoberwanie
chmury.Krótkototrwałoijużznówsłońce,pogodnie,chmuraodpływazaNiemen,tylko
spienionepotokiwodystaczająsięulicami,gwałtownieszukającujścia.Piwnicepozalewane,
wyjącklaksonamipędzistrażogniowa,wszędzierojno,rwetesibieganina.
5