Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kornelia
Zesnuwyrywamnieból.Jakbyktośmipoharatałręce.
Ifaktycznietakbyło.
Dzieńdobry,księżniczko!odzywasięjeden
zmężczyzn.
Niechcącyciędrasnąłem,jakprzecinałemsznur.
Śmiejesięprzytym,jakbywłaśnieopowiedziałdobry
żart.Wstawaj!Idziemysięumyć.Zagodzinęmasz
pierwszegoklienta.Ipamiętaj,cocimówiłemnatemat
głupichnumerów.Odwaliszcoś,tospotkaciękara.
Chwyciłmnietakmocnozaramię,żeprawie
krzyknęłam.Aniemogętegozrobić.Mogąrobićmi,
cochcą,aleniebędękrzyczeć.Najwyżejzginę.Tuitak
nicdobregomnienieczeka.
Zabierająmnienagórędołazienkiisiłąwpychają
dokabiny.Puszczająwodęizaczynająmniemyć.Nie
protestuję.Potrzebujętrochęodświeżenia,żebylepiej
pomyśleć.Jestemgłodnaichcemisiępić,ależeby
todostać,musiałabymsięoddaćjakiemuśoblechowi.Nie
matakiejopcji.Wolęumrzećniżzostaćdziwką.
No!Gotowe.Wkońcunaszaksiężniczkadobrze
wygląda.Patrzynamnie,jakbychciałmniepożreć.
Nieliczącoczywiścietychsiniaków.Aledotegonasi
klienciprzywykli.Wkońcusamimogąjerobić.Śmieje
się,żeprzechodzimniedreszcz.
Powszystkimprowadzimniedopokoju,wktórym
tylkoobskurnełóżkoistara,poobijanakomoda.Już