Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czerwonystrójicisnęłagonaczarną,pełnązawijasówporęcz
schodów.
–Wiesz,żetutajniejestbezpiecznie.
Keflaprychnęła.
–Maszdrzwizżelaza!Zabiłaśdeskamiwszystkieokna
zwyjątkiemtych,którewychodząnamorze,imaszwilka!Gdzieniby
miałobybyćbezpieczniej?
–Musiszbyćostrożniejsza,Keflo.Otomichodziło.
Keflazarzuciłagrzywkąisięnadąsała.
–Takostrożnajakty?Szalećpomieściewnocy,zabijaćchorych
nawilkowatość,zawszechodzićsama…Takostrożna?
Juvaszukaładobrejodpowiedzi.Keflamiałaostrzejszyjęzyk,niż
dwunastolatkapowinnamieć,wyostrzonyprzezlataspędzonenaulicy.
–Niejestemsama,mamSkarraidrużynę.Inauczyłamsię
rozpoznawaćwiecznych,atyjeszczenie.
–Awłaśnie,żetak!Równiedobrzejakty!
Juvawestchnęła.
–Alenieumieszrozróżniać.Niewiesz,którato…
Urwała.
KtóratotabestiaEydala.
Jaktosięstało,żetapotwornakobietajeszczejejniewytropiła?
Nafraímnapewnowszystkoopowiedział,oliścieioGrífie,sam
widział,jaktenopuszczaświat.Czybrakkrwizabrałjużzarówno
Nafraíma,jakiEydalę?Amożepozabijalisięnawzajem,zanim
Eydalapoznałaprawdę?Juvauczepiłasiętejmyśli,alewiedziała,
żegdybywtowierzyła,wiodłabycałkieminneżycie.Isypiałaby
wnocy.
Weszładobiblioteki,napełniłakieliszekżytniąwódkąiopadła
nakanapę.Skarrułożyłsięwygodnieujejstóp.Futromulśniło
wblaskunocnegosłońcarzucającegoplamyświatłamiędzyszprosami
okien.Nazewnątrzfaleuderzałyoklif,potęgującuczucie,któreJuva
zawszemiała:żejestnapokładziestatku.Trupiedrewnotliłosię
wkominku,tużobokstałstół–toprzynimsiedziałykiedyśzmarłe,
jaklalki.Solde.Ognyiinneczytającezkrwi.ZbrodniaNafraíma.
Aprzyścianiekominkowejstałaszafaześmiesznymwypchanym
krukiem,którywróżyłzrun.Szafakryjącawsobieszyb