Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
informacjamilubsprzedawalicenneartefakty,alechybanigdynie
zawieralitakichniełatwychumów,jakjaiCabell.Większośćgildii
uważałaprzyjmowanietegotypuzleceńzażałosne,nawetjeśli
chodziłoośrodkidożycia.
ObróciłamsięwstronęEmrysa.
Przyszedłeśtuwsprawiepracy?
Ajeślitak?Jegobłyszcząceoczyspojrzałynamniewyzywająco.
Czyżbytataodciąłcięodpieniędzy,panieFunduszuPowierniczy?
zapytałam.Czymożetylkozacisnąłsmycz?
Emrysspochmurniał.
Niesądzę,bytobyłatwojasprawa.
Nie.Nie!Niemógłodebraćmipracy.Potrzebowałamjejzpowodów,
którychonnigdybyniezrozumiał.
Panipowiedziałam,próbującpozbyćsiędesperacjizgłosu.Jeśli
jesteśzadowolonazmoichusług,zprzyjemnościąprzyjmęodciebie
kolejnezlecenie.
Czyjesteśtakzdesperowana,żemusiszżebraćopracę?
wystrzeliłEmryszniespodziewanie.Nie,żebymwątpiłwtwoją
mądrość,pani,aleTamsin…toznaczypannaLark…niespełnia
podstawowegowymogu.NienależydoOświeconychiniedysponuje
WspólnąWizją.
Nibyniekłamał,alewprostocie,zjakątopowiedział,byłocoś
upokarzającego.Żenibynależałosiętegowstydzić?
Wprzeciwieństwiedociebieitwojegowiernegotowarzysza,
nepotyzmu,niepotrzebujęWspólnejWizjidowykonywaniaswojej
pracyodparłam.
Onamarację,misiaczku.Niemożeszzaprzeczyć,żepannaLark
odniosłasukcespomimoswojejułomnościpowiedziałaMadrigal,
podnoszącbroszkęipodziwiającwblaskuświecy.Jejuśmiech