Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
więcwątpił,żebyzamierzałamudziśczynićawanse.
Czylinaprawdęniespodobamusięto,zczym
tudoniegoprzyszła.
–Mogęcośdlapanizrobić,pannoLee?–spytał,gdy
milczeniezaczęłosięnadmiernieprzeciągać.
MerriLeeweszładobiuraiusiadłanakrześledlagości.
Jestzdenerwowana
,pomyślałinaglepoczułniepokój.
–Cośsięstało?
–Nie.Jeszczenie–odparła.–Tylkomusipan
powiedziećdyżurnemuWilkowi,żebyniewszczynał
alarmu.
Vladuświadomiłsobie,żeniewie,ktomadziśdyżur
wbiurze.ZwyklestróżowałtamNathanWilczaStraż,
jedenznajlepszychstróżówprawanaDziedzińcu,ale
akuratmiałwolne–jeszczeprzezdwatygodniebędzie
biegałzWilkamiwgórachAddirondak,nieprzemieniając
sięwczłowieka.Sanguinatigeneralnieczulisięlepiej
wludzkichmiastach,ponieważichdrugaforma–dym,
ułatwiałaimpolowaniewtakimśrodowisku.Aledla
zmiennokształtnychwrodzajuWilkówczyNiedźwiedzi
życiewludzkiejformiestanowiłodużąpresję.
PracanaDziedzińcubyłazichstronywielkim
poświęceniemdladobracałegorodzaju
terra
indigena
,awynikałazkoniecznościciągłego
obserwowaniadwunożnychdrapieżników,przybyłych
doThaisiizinnychczęściświata.TodziękiDziedzińcom
ludziemogliżyćnatymkontynencie.Vladsię
zastanawiał,czymałpyzdająsobieztegosprawę–
iztego,cosiędziejezludzkimiosadami,kiedyznika
znichtakie„cywilizowane”miejscejakDziedziniec.
Niebyłatojednakodpowiedniachwilanatakie
rozważania.Powiniensięraczejzająćkobietą,która
siedziałanaprzeciwkoiwpatrywałasięwniego
znapięciem.
–Adlaczegomiałbywszczynaćalarm?–spytał,choć
podejrzewał,żeznajużodpowiedź.