Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Martwiłsię,dostrzegałamtowjegospojrzeniu.
Mówiłam,żezostanę.Niesłuchasz,codociebie
mówięodparłamspokojnie.
Poklepałamsiępopoliczkach,abycałkowiciesię
rozbudzić.Zerknęłamnazegarek.Miałamjeszczegodzinę
dorozpoczęciadyżuru.Odetchnęłamzulgą,zdążę
jeszczewypićkawę.
Zwariowałaś!Iletymaszlat?Niemożeszspać
nakrześle!Maszdzisiajdyżur?syczałwściekły,aja
obserwowałam,jakjegotwarzprzybieraczerwony
odcień.
Niepodnośgłosuostrzegłamgo,machającpalcem
wskazującymtużprzedczubkiemjegonosa.
Chciałjeszczecośpowiedzieć,jednakmuprzerwałam.
Cmoknęłamgodelikatniewusta,tymsamymnakrótką
chwilęjezamykając.
Wracamnachirurgię.Porozmawiamywdomu.
Wyminęłamgo,słysząc,jakgłośnowzdycha.
Cozaupartakobietawymruczałpodnosem,aja
mimowolniesięuśmiechnęłam.
****
Piłammocnączarnąkawęizagryzałamwysuszonym
rogalem,któryznalazłamzawiniętywjakąśfoliówkę.Kto
wie,ileleżałwplastikowympojemnikutużprzynaszej
niedużejlodówce.Miałamnadzieję,żejestzjadliwyinie
zaszkodzimojemupustemużołądkowi.Czasupozostało
miniewiele,jadłamwięcwpośpiechu.
Musiałamprzygotowaćsiędopomostowaniaaortalno-
wieńcowego.Miałambyćgłównymchirurgiemtużpod
bacznymokiemDanielsa.Jegoasystabyładlamnie
ważna.TowłaśniezFelixemdogadywałamsięnajlepiej
nasalioperacyjnej.Miałamwrażenie,żezostaliśmy
ulepienizjednejgliny.Postrzegaliśmyświatbardzo
podobnie.Mogłamporozmawiaćznimnawszystkie
tematyizawszewysłuchiwałmniezprawdziwąuwagą.
Czasamisłużyłradąalbopomocnądłonią.Choć