Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mamcośdlaciebie.
Babciawłożyłamiwdłoniedelikatnymedalion
przedstawiającyniewielkiegoaniołka.
–Jestśliczny,czy…
–Nie–niedałamiskończyć–dostałamgoodswojej
mamy,aonaodswojej.Przekazywanybyłwnaszej
rodzinieodpokoleń,miałygonasobiewdniuślubu
wszystkiekobietywywodzącesięznaszegodrzewa
genealogicznego.Oprócztwojejmamy.Niewręczyłamjej
gozprzekory.Niecierpiałamtwojegoojca
isprzeciwiałamsiętemuślubowi.Terazżałuję.Niby
totylkogłupi,zabobonnyamulet,alechcę,byśgodziś
założyła.Mojemałżeństwobyłoprzepełnionemiłością
iwzajemnąufnością,pragnę,abytwojerównieżtakie
było.
Złapałamjejdłonie,mocnościskając.
–Dziękuję–szepnęłam,zakładającłańcuszeknaszyję.
–Abyprzyniósłcisameradosnechwile.Zejdęnadół,
niemogęsięprzecieżpopłakać.Niepotozapłaciłam
fortunęzaukryciemojejstarejtwarzypodmaskąpudru,
abyterazszlagtotrafił.
Zaśmiałamsiępodnosem,kiedymojalekkowyniosła
babciaopuściłapokój.Zawszepodziwiałam
jązaszczerość,zupełnieodbiegałaodobrazudobrze
ułożonejstarszejpani,któradumanadtym,cojejwolno,
aczegonie.
Kiedybyłamjużprawiegotowa,aAudreywprowadzała
ostatniepoprawki,wpinającwewłosyzwiewnywelon,
dośrodkazajrzałaSally.Weszłanieśmiałymkrokiem,
poruszałasiętakzakażdymrazem,kiedymiałazamienić
zemnąchoćbysłowo.Dalejobwiniałasięoto,comnie
spotkało,podczasgdyjazdążyłamjużjejwybaczyć.
Wgruncierzeczybyłatakąsamąofiarąswojejmatkijak
ja.
–Powinnaśmiećcośniebieskiego–powiedziała,lekko
sięuśmiechając.–Kupiłamjąjużjakiśczastemu.
–Wyciągnęłazpudełeczkabłękitnąpodwiązkę.
–Och,całkiemotymzapomniałam–skłamałam.