Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
KRYSTIAN
Stałemprzykuchennymoknieiobserwowałem,jakpięknablondynka
przenosipudłapomiędzyfurgonetkąadomem.Oddłuższegoczasu
chodziłyplotki,żeDąbrowskasprzedałaswójdomrodzinnyiżekupiła
goodniejdosyćmłodadziewczyna.Tomusiałabyćona.Mojanowa
sąsiadka,boraczejniktztakimzapałemnietargałbytychpudeł,gdyby
niebyłownichjegorzeczy.Teoretyczniemogłabyćpracownikiem
jakiśfirmy,alepatrzącnato,comiałanasobiekrótką,letnią
sukienkę,któraniesamowiciepodkreślałajejkształtyraczejbymtego
nieobstawiał.
Nawetpatrzącnaniązdaleka,mogłemstwierdzić,żejestpiękną
kobietą.Długie,rozwianewłosyukładałysięwokółjejgłowyniczym
słonecznaaureola,ajejdrobna,wręczfiligranowafiguraodrazu
przyciągnęłamojąuwagę.Zjawiskowa,absolutniezjawiskowa.
Zpewnościąktóryśzpobliskichmieszkańcówniebawemprzyjdzie,
abypomócjejwypakowaćwszystkiegratyzauta.
Bezwątpieniabyławmoimtypie,tyleżewzwiązkuzeswoją
pracąniemiałemzabardzoczasunarandkowanie.Pozatymnie
pakowałemsięwżadnepoważniejszerelacje,bowidziałemzbytwiele
tragediirodzinnychiniechciałemryzykować,żecośtakiegozafunduję
mojejpartnerce.Niejedenmójkolegazpracyzostałpoparzony,akilku
znichstraciłozdrowieprzezjakiśczasmusielinawetbyćpodłączeni
dorespiratora.Wielustrażaków,wtymtakżekobiet,oddałoteżżycie