Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaprosiłmnienakawę.Byłprzystojny,mądryimiał...
miłyuśmiech–powiedziałaidrgnęłanawspomnienie,
jakbardzozwiódłjąjegouśmiech.–Rozmawialiśmy
olokalnejhistorii,oarchitekturze,wojniedomowej
i,oczywiście,oVerzeLavender.
–Okim?
Niepowinnabyćurażona,ajednaktakwłaśniesię
czuła.Gronoosóbspozamiasteczka,znającychniegdyś
sławnąaktorkę,któraurodziłasięizmarławCedar
Springs,stawałosięcorazmniejliczne.Mimo
topoczułarozdrażnienie.
–Jestpanpewienswoichzdolności?–spytała
zprzekąsem.
–Oczywiście–odparłspokojnie,choćzadrgał
mumięsieńnapoliczku.
Mirandawestchnęła.
–JaiTonymieliśmywielewspólnego.Pokilkudniach
umówiliśmysięnakolację,wnastępnymtygodniu
poszliśmydokina.Nieminęłowieleczasu,azaczęliśmy
widywaćsięregularnie...–Zpoczątkuwszystko
wydawałosięnormalne.Zmiananastępowałapowoli.
Dopieroteraz,oceniająctrzeźwosytuację,Miranda
widziała,żeproblemypojawiłysięjużnapoczątkuich
znajomości.–Pokilkutygodniachkolacji,wypadów
dokinaiprzyjacielskichpogaduszekTonyzacząłrobić
sięzaborczy.Potrafiłprzyjśćtuwśrodkunocy,żeby
sprawdzić,czyjestemwdomuinapewnosama.
Wpracyoskarżyłmnieoromanszjakimśbiedakiem,
któryzapytałodziałkryminałów.
–Ajakbyłonaprawdę?
–Słucham?–Niezrozumiała.