Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czypodrywaniefacetówwbibliotecenależało
dopanizwyczajów?
Nieodparłakrótko.
Proszętaknamnieniepatrzeć,paniGarner
łagodził,sadowiącsięwygodniewfotelu.Muszę
poznaćjaknajwięcejosobistychszczegółów,zanim
przystąpiędopracy.
Odetchnęłagłęboko,byodzyskaćspokój.
Podsumowując,spotykaliśmysięprzezkilkatygodni,
apotempowiedziałammu,żeniemogęznimjużdłużej
być.Nieprzyjąłtegonajlepiej.
Tegozdążyłemsięjużdomyślić.
Kiedyzakończyłamnaszzwiązek,Tonypojawiałsię
obokmniejeszczeczęściejniżkiedyś.Gdy
przestawiałamksiążkiwbibliotece,kiedyrobiłam
zakupy,wydzwaniałwdzieńiwnocy...
Mamnadzieję,żezgłosiłatopanipolicji.
Oczywiście!AletaknaprawdęTonynierobiłnic
nielegalnego.Policjakilkarazyznimrozmawiała,
kazalimuprzestać,ale...
NieposłuchałdokończyłJohn.
Otrząsnęłasięzewspomnień.Tobyłzaledwie
początekjejkłopotów.
Przyszedłdomojegodomuwnocy.Straszniepadało.
Dobijałsiędodrzwi,żądając,żebygowpuścić
powiedziałaiwzdrygnęłasię.Chciałamwezwać
policję,alemusiałuszkodzićtelefon.
Akomórka?
Tuniemazasięgu.Dopieroprzyzakręcie...
Starkwyjąłtelefonzkieszeniisprawdził.
Racja.Zatempadało,niemiałapanitelefonu...