Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jądozmianyzdania.Telefondobiuramediumdowodził
jedyniejejdesperacji.
–Padało,Tonyzjawiłsięwnocy...–nagląco
przypomniałStark.
–Usłyszałam,żeusiłujedostaćsiędodomuodstrony
kuchni.Wybiegłamfrontowymidrzwiami,żebyuciec
samochodem.Napodjeździeupuściłamkluczyki.Byłam
pewna,żeonchcemniezabić.
Starkpoważnieskinąłgłową.Współczułjej,ale
musiałwiedzieć,cozaszło.
–Naszczęścieniedogoniłmnie.Dobiegłamdowozu
iruszyłamwstronęmiasta.Zdążyłamzjechać
zprywatnejdrogiiskręcićnaszosę,kiedywyskoczył
miprzedmaskę–powiedziałaszybko.–Nie
zauważyłamgonaczas.
–Jakudałomusięwyprzedzićsamochód?
–sceptyczniezapytałStark.
–Drogajestkręta.Tonymusiałpobiecprzezlas.
Wyskoczyłnadrogę,kiedynadjechałam.Odtejporyjuż
mnienieopuścił.
–Zazwyczajłatwojestpozbyćsięducha.Wystarczy
muuświadomić,żejestmartwy,nienależyjużdotego
świataikazaćodejść.
–Kazałammuwynosićsięjużztysiącrazy!–zawołała.
–Niepotrzebamirady,jakdaćmężczyźnie
dozrozumienia,żeniepodobająmisięjegozaloty!
–Wcaletegoniesugerowałem,paniGarner–odparł
zdelikatnymuśmiechem.
–Dziwimnie,żezrobiłtakiezamieszaniewpana
obecności–wróciładotematu,starającsięopanować
emocje.–Zazwyczajnieujawniasięprzyobcych