Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żetam,gdziejestprzemoc,niemamowyouczuciu.
Toniejestdobrydom,pomyślałJohn,wiodącpalcami
potapecie,kiedyszedłdoprzydzielonegomupokoju
napiętrze.
Tendomwciąguswojegoistnieniazaabsorbował
wielezłejenergii.Johnsłyszałechakrzyków,które
tuniegdyśrozbrzmiewały,iczułśmierć.Byłateżkropla
szczęścia,którapozwalałaprzetrzymaćnapórstrachu
irozpaczy,aletonęławmorzunegatywnychuczuć.
Johnprzystanąłprzedniewielkim,zabytkowym
stoliczkiemidotknąłpolerowanegodrewna.Znów
wjegomyślachpojawiłsięobrazciemnowłosej.Tym
razemsięnieśmiała.Krzyczała,błagała,żeby
przestał...akiedynajejbiałejnocnejkoszulizaczęła
rosnąćplamaczerwieni,jejkrzyksięurwał.
Stolikbyłwtedynowy,ajejfryzuraisuknia,którą
nosiładospania,wskazywały,żeoglądawydarzenia
sprzedwielulat.Gwałtowniecofnąłdłoń.Nie
przyjechałtupoto,żebyrozwikłaćstarązbrodnię.Miał
tylkoodesłaćducha,którygnębiłMirandęGarner.Nic
ponadto.
Ajednaknieumiałodejśćodstolika.Znówpołożył
nablaciedrżącądłoń.Obrazy,któregoteraz
nawiedziły,byłyzupełnieinneodpoprzednich.
Kobietamiałarozpuszczonewłosyiuśmiechałasię
doniegokusząco.Ciemnylokprzysłoniłjejoko.
Siedziałanablaciestolikaiobejmowałagozaszyję.
Podwiniętawysokonabiodraspódnicapozwalała
muwtulaćsięmiędzyjejuda.Rozpinałperłoweguziki
jejbluzki,żebycałowaćszyję.Kiedywargiodnalazłyjej