Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Niebędzieszsiedziećcałyczaswpokoju,bosięjakiejśchoroby
nabawisz!-polemizowała.
-Mówiszjakmójtata.Niechcibędzie-zgodziłamsiędlaświętego
spokoju.
-Super,chodźmy.-Złapałamniezarękęiciągnączasobą,wypro-
wadziłazdomujakmałedziecko.
ChodziłyśmypocentrumKrakowabezceluirozmawiałyśmy.Wsu-
mietoniebyłoźle.Oderwałamtrochęmyśliodostatnichwydarzeń.
Weronikapokazałamichybawszystkieswojeulubionemiejsca-ka-
wiarnie,kino,galerięhandlowąioczywiścieklub,doktóregoplano-
wałamniezabraćwnadchodzącyweekend.Wróciłyśmydodomuna
obiad,takjakprosiłaciocia.Poposiłkuposzłamdoswojegopokoju,
usiadłamnałóżkuipostanowiłamsprawdzić,conowegonaFacebo-
oku.Niestety,tobyłkoszmarnybłąd.Niemogłamtrafićgorzej.Pierw-
szympostemnatablicyzaktualnościamibyłozdjęcieFilipa.Stałna
molozPatrycją,obejmowałją,anajejustachskładałczułypocału-
nek.Dziewczynabyłanaprawdęatrakcyjna.Szatynkazwłosamipo
pas,szczupłaizgrabna,ubranawminiizwiewnąbiałąbluzkę.Nie
mogłamznieśćtegowidoku,ajeszczebardziejdobijałamniemyśl,
żezabrałwNASZEmiejsce.Poczułamsię,jakbyktośwymierzyłmi
policzek.Cierpienie,jakiemnieogarnęło,byłotakniewyobrażalne,
żewjednejchwilizalałamsięłzami.Sercerozsypałomisięnatysiąc
kawałków.Płakałamtakdługo,żenawetniewiem,kiedyzasnęłam
ztelefonemwręku.