Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Cisza,jakapanowaławmuzeumwWałbrzychu,dla
jednychmogłabyćprzytłaczająca.Dlaniegobyła
czystymfelietonemmilczenia,zadumy,bezdźwięku
ipustkiwypełniającejuszy.Kochałciszę.Odnajdywał
wniejspokójiukojenie.Wypełniałagocałego,
sprawiając,żeczułsięniczymcieńwwielkim,mrocznym
pomieszczeniu.Pomagałamutakżeskupićsię
naczekającymgozadaniu.
Odliczaniedozamknięciawreszciezakończyłosię
sukcesem.Usłyszałcicheprzekręceniekluczy
iuśmiechnąłsiędelikatniepodnosem.Poruszył
zdrętwiałymiramionami.Choćjegociałoprzygotowane
byłodotakichwarunków,nadalodczuwałznaczny
dyskomfortzastygłychmięśni.Alecosiędziwić,jeśli
udawałmanekinaprzezbitesześćgodzin.Schodząc
zpodestu,czułdumęzpowodupokonaniawłasnych
słabości,choćwduszywyłzbólu,gdykręgosłup
zaskamlałmelodiębuntu,strzykającpokoleikażdym
kręgiem.Rozmasowawszynajboleśniejszemiejsca,
spojrzałszarymioczamiwkątypomieszczenia.
Dwiekamery,niebędzieztymproblemu.
Zabezpieczeniabyłytunadwyrazsłabe,jaknato,
codzisiajwystawiali.Uniósłdłońipodrapałsiępogrdyce