Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
Wpoczątkachmarcanajednymzosiedlowychparkingów
weWrocławiu,naskutekczęstychmonitówmieszkańców,ekipa
pracownikówusuwałasucheichoregałęziedrzew,korzystającprzy
tymzwysięgnikakoszowego.Miejscebyłoniewygodne,
bowiempokaźnychrozmiarów,ciężkieirozłożystekonary
niebezpieczniepochylałysięnadstojącymiwokółsamochodami.
Gdzieniegdziegałęziezwisałytaknisko,żekierowcyzawadzali
oniedachamiaut,rysującje,copowodowałoichnagminnąirytację.
Pracownicy,zgodniezzasadamibezpieczeństwa,próbowali
ogrodzićnajbliższyterenwokółwybranegodrzewa,alezjednejstrony,
trochęzablisko,stałoosoboweaudi.Niestetyniktniewiedział,kto
jestjegowłaścicielem.Ostatecznieuznali,żeniczłegosię
niewydarzy,gdyżodległośćsamochoduoddrzewajestprawie
wystarczającainieczekającnawłaścicielapojazduzabralisię
dopracy.
Jedenzrobotnikówznajdowałsięwkoszunawysokościkilkunastu
metrównadziemiąiniebezpieczniesięwychylającodcinałwielki
konarzapomocąpiłyspalinowej.Doświadczonemuzespołowi
fachowcówtakiezadanianiesprawiająwiększychproblemów,
wykonywanezazwyczajbardzosprawnieiszybko.Tymrazem
jednakstałosięinaczej.
Odciętywłaśniekonar,jakbynaprzekórwszelkimprawomfizyki,
splątałsięzinnymigałęziamimacierzystegodrzewa,poczym
zadyndałwpowietrzuciężkim,grubymkońcemizhukiemodbiłsię
nimodpnia.Następnierozkołysanymocnowychyliłsięwdrugąstronę
iuwolniwszysięzuwięzi,runąłwdół,wbijającsięwprostwprzednią
szybęzaparkowanegowpobliżuaudi.Wwynikuuderzeniaszyba
natychmiastpękła,wpuszczającintruzadownętrza.Resztagałęzi
pozostałanazewnątrz,dostojniechwiejącsięprzezchwilę,poczym
zamarławbezruchuniczymimponującowielka,rozłożystamiotła.