Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
5
Następnegodniaranosiedziaławsypialniprzytoaletce,podczasgdy
mążjeszczespał.Zastanawiałasię,jakmaznimporozmawiać
owczorajszymwydarzeniu.Wiedziałatylko,żeprędzejczypóźniej
musidotegodojść.Postanowiładziałaćniezwłocznie.
–Leszek!–zawołała.–Leszek,wstawaj,jużsiódma!
–Uhm–mruknąłwpoduszkęiotworzyłoczy.
Widaćbyło,jakresztkisnuznikająodsuwaneprzezjasneświatło
dnia.Powoliprzekręciłsięnaplecyiprzeciągnął,głośnoziewając.
Jednymruchemodrzuciłkołdręiusiadłnałóżku.
–Słuchaj–zaczęła–kimbyłatakobieta,którawczorajstałaobok
ciebie?
Namomentznieruchomiał,poczymzerknąłnaniąprzelotnie.
Wiedziała,żezaskoczyłagotympytaniem,atonaraziedawałojej
przewagę.
–Jakakobieta?–grałnazwłokę.Chciałzyskaćtrochęczasu
nazebraniemyśli.
–Nieudawaj,dobrzewiesz,okimmówię.Ktotobył?–atakowała,
utrudniającmukombinowanie.
Zapadłomilczenie.Leszekpodrapałsiępolekkozarośniętej
brodzie,apotemniepewnieprzeczesałpalcamiwłosy.Wpierwszej
chwilichciałdalejudawać,żenierozumie,ocochodzi,aledoszedł
downiosku,żetoniemasensu.NajwyraźniejJagodawidziała
wczoraj,cotrzeba,iszybkodomyśliłasięreszty.Wkońcuzdecydował
sięodpowiedzieć.
–TobyłaBeata,koleżankazpracy–wymruczałzaspanymjeszcze
głosem.
Zawsze,gdyranowstawałzłóżka,jegogłosbyłlekkozachrypnięty
iodwatonyniższyniżzwykle.Odzyskiwałnormalnąbarwędopiero
poporannejtoalecieiśniadaniu.Kiedyśtouwielbiała,terazzaczęło