Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
„przypadkiem”,lekkim,ciężkimalbobeznadziejnym,
„nerkąnasiódemce”,„zawałemnatrójce”.Wiedziałam
todobrze,boleżałamparędniwklinicewBiałymstoku,
kiedywycinanomiwyrostek.Nikttamniebrałmnie
zarękę.Lekarzenawetnamnieniepatrzyli,oczymieli
utkwionewmonitorach,respiratorachipompach
infuzyjnych.Ubabcinapodwórkuczułam,jakspłoszone
duszejejpacjentówtłukąsięmiędzyjednymadrugim
światem,niczymćmyuderzającenocąoszybę.
Wszpitalu,uwięzionewaparatach,zamienionewimpuls
elektryczny,gasłycicho,niezawracającgłowynikomu.
Takmisięprzynajmniejwydawało.
Amożekażdylekarzmiałtakidariwiedział,kiedy
choryumrze?Możewłaśniedlategopodłączaliczłowieka
dotychwszystkichkabliiekranówżebygojak
najrzadziejdotykać?Jedynymlekarzem,któregomogłam
otozapytać,byłdoktorJanota.Odlatprzyjeżdżałdonas
naryby.Stawiałswojegostaregogarbusanapodwórku
irozbijałnamiotwkońcuogrodu.DoktorJanotabudził
mojecałkowitezaufanie,bodozłudzeniaprzypominał
panaKleksa:miałokrągłyjakplażowapiłkabrzuch,nosił
okrągłeokularywsrebrnejoprawce,marchewkowewłosy
sterczałymunawszystkiestrony,awzmierzwionej
brodziezawszetkwiłyjakieśokruszki.
Czywiemnapewno,żektośumrze?Nie,
wmedycynienicniejestnapewno.Czasamiwydajesię,
żepacjentniemażadnychszans,apotemokazujesię,
żeorganizmpotrafiłsięjednakobronić.Bywająteż
przypadkisamoistnegowyleczenia,nowiesz,takiejak
cudawLourdes.Zmedycznegopunktuwidzeniajestto,
oczywiście,hokus-pokus,ale…
TudoktorJanotazamilkłirzuciłmispłoszone
spojrzenie.Zmedycznegopunktuwidzeniamusiał
uważaćto,czymtrudniłasiębabcia,równieżzahokus-
pokus,aleprzyjeżdżałdonasodlatiwidział,żeten
hokus-pokusjestzaskakującoskuteczny.Metodybabci
możeibyłyśredniowieczne,alechorzywracali
dozdrowia.Doktorumierałzciekawości,żebysię
dowiedzieć,dlaczegotaksiędzieje,inajchętniej