Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dziśniewyciągamyobrazów,nieukładamyszkiców.Jest
jużpokolejnejsesjifotograficznej,pełnejodkryć
iniespodzianek.
NasztalugachprzedobiektywemBeatystanęłykolejne
portretyosób,którewżyciuFedorowiczówbyływażne,
którewichdomubywałyjakoprzyjaciele,aleteżludzi,
którzytylkoprzezichdomprzemknęli.
Terazmożnasięzastanowić,czycośjeszczejest
dozrobienialubczywyjęcieportretówcośzmieniło.
–Możetrochę.Podługimrozstaniu,kiedyźleonich
myślałam,jakjezobaczyłam,żetakienieskończonealbo
tylkoszkice,pomyślałamosobiewnajgorszychsłowach.
Itakiemamnieodpartewrażenie,żetojajestem
nieskończona.Jakprawiewszystko,corobiłam.
Przerywałam,bocośznacznieważniejszegosięzdarzało.
Alemyślałam:wrócędotego,zrobiętopotem.Banalnie,
niespodziewanie,sześćdziesiąt,siedemdziesiąt,
osiemdziesiątizaskoczyłamniestarość.Iniemajużtego
„potem”!Zostałszkic.