Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3.
ŚWIĘTYMAR​CIN,
CZYLIJAKTOSIĘZA​CZĘŁO
PowprowadzeniustanuwojennegowsiedzibieZwiązku
LiteratówPolskich,atakżewkościeleŚwiętejAnny
spotkalisięludziechcącyreagowaćnasytuację.
Wkrótcepotemwiększośćznichwłączyłasię
worganizacjępomocywklasztorzeprzykościele
ŚwiętegoMarcinanawarszawskiejStarówce.Tupowstał
takzwanyKo​mi​tetprzyPiw​nej.
HF:Trzebapodkreślić,żekościółbyłwtedyjedynym
miejscem,wktórymmoglijeszczelegalniezbieraćsię
ludzie.Wtedyjużnawetkilkaosóbmogłobyć
trak​to​wa​nychjakonie​le​galnezgro​ma​dze​nie.
Unaszaczęłosiętak,żekiedyzastanawialiśmysię,
corobićigdzie,przyszedłMarekKisz,współpracownik
Radia„Solidarność”.Byłchybazaopatrzeniowcem.
Ładny,energicznymłodychłopak.Przyszedłsprawdzić,
counas,iprzyokazjipowiedział:„WŚwiętymMarcinie
siędzieje”.Pomyślałam,żecoświęcejbędziewiedziała
Ha​linaMi​ko​łaj​ska.Za​wszewszystkowie​działa.
Pojechałamdoniej,alezastałamtylkojejmęża
MarianaBrandysa.On...otwieramidrzwi,przytykapalec
doust,cofasiębardzoszybko,otwierakolejnedrzwi
dotoalety,gdziesamwchodziikiwanamnie!Uważał,
żetamniemapodsłuchu,choćjaniejestemtegopewna.
Marianmiwtedypowiedział,żeHalinęjuż
internowano.Onnicniewie.Alepotwierdził,
bodowiedziałsięodMaćkaPrusa,żewŚwiętym
Marciniecośsiędziejeitrzebatamiść.Jatotak
pamiętam,żepognaliśmytamzaraz.Wklasztorzeprzy
kościelebyłjużtłumek,ludzieprzychodzili,bosię