Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
systemrezerwacji.
Paliłasiędotegoprojektu,tobyłowidać.Niecodzieńspotykasię
sześćdziesięciolatkę,zktórączłowiekwmoimwiekuswobodnie
rozmawiaonowychtechnologiach.Przypuszczałemnawet,żewtym
temaciejejwiedzaznaczącoprzerastałamoją.
–Prawdziwyzciebiedemonsieci,chapeaubas!
–Jestemzaledwiepoczątkującymkarzełkiem–sprostowała,ale
komplementwyraźniejejsięspodobał.–Demontosiedzinatamtym
fotelu.
Krótkoprzystrzyżonadziewczynaoczarnychjaksmoławłosach
wbijaławzrokwekranmonitora,pozostawiajączewnętrznyświat
gdzieśdalekonaperyferiachpercepcji.Prawąrękąsprawnymiruchami
operowałamyszą.Rozpoznałemją.ChodziładotrzeciejB.
–Ewaprzygotowujenowąstronęinternetowąszkoły
–wytłumaczyłaZofia.–Jużzapoprzedniąotrzymaliśmynagrodę
pomorskiegokuratora.Terazpodobnomamystartowaćwkonkursie
ogólnopolskim.
Oboksiedziałainnadziewczyna.Wyższa,długowłosa
izdecydowaniemniejzainteresowanakomputerem.Jąteż
rozpoznałem,choćnazwiskaniepotrafiłemsobieprzypomnieć.
Skrobałacośwzeszycieiwydawałasięrównienieobecnajakjej
koleżanka.Pomyślałemnawet,żemożepiszezadanąprzezemnie
pracę.Odczasudoczasulubiłemdowartościowaćsięmyślą,iżktoś,
choćbywniewielkimstopniu,bierzesobiedosercamójtrud.
–Niemieliśmyjeszczeokazjisiępoznać.–Głosdotarłzzamoich
pleców.Odwróciłemsię.Przedemnąstałksiądziuśmiechałsię
życzliwie.Uścisnęliśmysobiedłonie.
–Adam–rzekł.
–Sylwester–odparłemniecospeszony.–Witamksiędza.
–Adam–powtórzył.–Tylewystarczy.
Biłaodniegopogodaducha.Miałposturęrubasznegomnicha
zhistoriioRobinHoodzie.Byłodemnieogłowęniższy,łysyinaoko
ojakieśdziesięćlatstarszy.Ciepłygłospasowałdopyzatejtwarzy.