Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
Dziesiątarocznicaichślubupierwszabezniegomiałabyćdniem
pożegnaniaBeatyzeświatem,wktórymniewidziałajużdlasiebie
miejsca,celuisensu.Połknęłagarśćtabletekichwilępóźniej
wstrząsnęłyniątakpotwornetorsje,żespędziłapółgodziny
włazience,płaczączrozpaczyibóluiczującpieczeniewprzełyku.
Zwymiotowaławszystko.Niemiałasiłaniodwagi,żebypowtórzyć
próbę.
Dlaczegonicmisięnieudaje?myślała,kulącsięnazimnych
płytkachłazienkowychizalewającsięłzami.
Zasnęłapotemwyczerpanaizrozpaczona,żeniedanejejbyłotej
nocyspotkaćWitka,choćtakbardzonatoliczyła.Itejwłaśnienocy
ponownieprzyśniłjejsięSzlakSrebrnychMgieł.Tymrazemstali
obojenadKruczymWąwozem,wpatrującsięwspienionąnitkę
strumieniaopadającegozszumemnaskalistedno.Wodapryskała
nawszystkiestronyikilkadrobnych,lodowatozimnychkropelek
spadłonatwarzWitka.Wyglądałyjakłzy,więcBeatascałowała
jezjegopoliczków,aonprzytuliłdosiebieiszepnąłsłowa,których
niepotrafiłazrozumieć.Naglezniknąłzjejramionizobaczyła
gopoprzeciwnejstroniewąwozu.Stałnakrawędziurwiska,
wypuszczajączdłonikolorowemotyle,mówiąccośimrugając
doniej.
Niesłyszęcię.
PoprzebudzeniuBeatadługosiedziałanałóżku,wpatrującsię
wślubnąfotografię.Witekuśmiechałsiępromiennie.trudnojej
byłouwierzyć,żetaśliczna,roześmianadziewczynaobokniego
toona.Stanęłaprzedlustremwłazienceispojrzałanaswoją
poszarzałąskórę,pojedynczesiwenitkiwewłosach,siateczkę
drobnychzmarszczekicieniepodoczami.Wtychoczachczaiłsię
smutekirezygnacja,alepojawiłasięteżnowa,małaiskra,którą
wznieciłtensen.Jegowspomnieniewciążbyłowniejżyweito
właśnieonopozwoliłojejprzetrwaćkolejnydzień.Dzień,którego
przecieżwcalemiałoniebyć…
SnyoSzlakuSrebrnychMgiełnawiedzałycorazczęściej.Czekała
naniezutęsknieniem,bodawałyjejchwileszczęściaibliskości.
Traktowałajejaknagrodęzajejwiernośćipamięć.Miaławrażenie,
żetylkonadziejanasen,wktórymznówpowędrujeubokuWitka
wśródpięknychkwiatówikrystalicznieczystychstrumieni,dodajejej