Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nicnierozumiem.Nodobra,wporządku,zadzwoniędociebiejutro.
Zsamegorana.Wporządku,dziękuję.Dobranoc.
Zaoknempanowałanieprzeniknionaciemność.Wmieszkaniu
rozlegałosięjedynietykaniezegara.Owinęłasięszczelniejmiękkim
szlafrokiem,głębiejwsunęłapuchatekapcieiprzekręciłaklucz
wzamku.Dyskretniewyjrzałanaklatkęschodową.Smugaświatła
zoświetlonegoprzedpokojuprzedzieliłaposadzkęnapół.Amelia
wzięłagłębokioddechinapalcachpomknęładwapiętraniżej,
ściskającwrękukluczdoskrzynki.Starałasiędoniejdostaćjak
najciszej.Wyjęładelikatnieplikreklamikilkakopert.Pewniekartki
zżyczeniami,alejednaodróżniałasięodpozostałych,była
wyczuwalniegrubsza.Wsunęła,cosiędało,dokieszeni,resztępod
pachęiruszyławdrogępowrotną,pokonującpodwastopnienaraz.
Wdomurzuciłasięnałóżkoizaczęłazciekawościąrozdzierać
koperty.Tak,jaksięspodziewała.Kartkaodciocizestronytaty,
odprzyjaciółki,którasięwyprowadziłajakiśczastemu,pocztówka
odkuzynki,siostryDawida,rachunekzagazitanajważniejsza
koperta,októrejwspomniałDawid.
BabciaLucynamiałapięknepismo.Ameliikojarzyłosięzdawną
sztukąkaligrafii.Dziśnikttakstarannieniestawiałliter.Eleganckie
zawijasyzawszefascynowałydziewczynę.Przezdługiczaspróbowała
pisaćjakbabcia,alenigdysięjejtonieudało.Położyłanakołdrzeplik
kartekipowstrzymałachęćnatychmiastowegoprzeczytania.Było
naprawdępóźno,ajutroczekałojeszczesporopracy.Powinnasię
położyć,aleuznała,żedodatkowykwadransniczegoniezmieni.
Zaparzyłamelisę,odwlekającmomentlektury.Kiedydoszła
downiosku,żeniezostałojużnicdozrobienia,zaczęłaczytać,
azkażdymzdaniemjejoczyrobiłysięcorazwiększezezdziwienia.
Babcia,którąuznawałazanajbardziejprzewidywalnąosobę
naświecie,zaskoczyłajaknigdywżyciu.Okazałosię,żezaprasza
wszystkichdojakiegośdomkuwlesie.Itonacałeświęta.Pisała,