Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MaciejŻytowiecki:SZUJERW2010
Powrótdosłużby
Wnętrzebudynkusprawiałowrażenieprzeznaczonegodorozbiórki.
Dlaczegojesttakcicho?zastanawiałamsięwciąż.
Dompowinientrzeszczeć,schodyskrzypieć,drewnoodkształcaćsiępod
ciężaremmilionówkroków,którelatamistawialitutajludzie.Dłońodruchowo
powędrowałakurękojeścibroni,jednakszybkozmieniłemzdanie.Pocoryzykować?
Przecieżwtymdomunieprzebywałniktpozastarcem.Wyciągnąłemzzapaska
gumowąpałkę.
Napiętrzebyłorówniecicho.Przytłumiłempłomyknatyle,nailesiędało,żeby
niezgasłprzypominałterazświetlikafruwającegowokółmojejgłowy.Cienie
zgęstniały,jakbytysiącemrocznychpostaciczekałonadogodnąchwilę,żebyrzucić
misiędogardła.Prawieczułemichmroźneszponywyciągającesiępomojąduszę.
Spokojnie,Ezra.
Stąpałemostrożnie,starającsięniehałasować,chociażmyślę,żerówniedobrze
mógłbymtupaćiskakać,aniewielebytozmieniło.Podłoganieskrzypiała,odgłos
moichkrokównieniósłsiępopustymkorytarzu,jakpowinien.
Pomyślałem,żepodobniecichobywa,kiedymasięstaćcośzłego.Chwilęprzed
tym,jakwpadłemwpoślizgiuderzyłemwtamtąkobietę,teżbyłopodobnienie
mogłemjużniczrobić,pędziłemwprostnanią,wświetlereflektorówwidziałemjej
przerażonątwarz...Wówczasrównieżdźwiękizniekształciłysię,jakbymzanurkował
podwodę,apotempoprostuznikły.Nastałacisza.Cichutkojakwtymstarymdomu.
Drzwiwyłoniłysięzciemności.Jeżelirozłożeniepomieszczeńbyłopodobnedo
tegonaparterze,tozanimiczekałonamniemieszkanieBarnaby;pewniejuż
zimnegotrupa.Obrabianienieboszczykówniosłoznaczniemniejszyładunekryzyka
niżkrojeniespitychfrajerówwzaplutych,zarzyganychknajpachalbowyciąganie
kasyodneptkówdośćgłupich,żebyzaciągaćpożyczkiubukmacherówz
powiązaniamipomyślałemdlapocieszenia.Tutajprzynajmniejmarnebyłyszanse,
żebymnatknąłsięnadawnychkolegówzpracy.
13