Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
widok.Parasoleiogródkiokolicznychrestauracji
wpasowywałysięwestetykęrynku.Wprawdzienaplacu
byłoniewielemiejsc,dokądmożnabyłouciecprzed
palącymsłońcem,zatowsąsiednichuliczkachichnie
brakowało.
WeszławuliczkęMikołajaRejaiprzystanęła.Nato,
cozobaczyła,niebyłaprzygotowana.Tomiejscezmieniło
sięniedopoznaniaiktośnajwyraźniejmiałnanie
pomysł.Brukowana,zamkniętadlaruchu
samochodowegoulicazamieniłasięwkolorowypasaż,
odktóregobiłprzyjemnychłód.Nawysokościpierwszego
piętrazamontowanolinki,naktórychkołysałysięotwarte
parasolewewszystkichkolorachtęczy.Wwielkich
donicachpoustawianopalmyimnóstwoinnychroślin
ozdobnych,cosprawiałowrażenie,jakbywchodziłosię
doprzedsionkadżungli.Wtymwszystkimschowałysię
stolikiiparasoleokolicznychrestauracjiikawiarenek.
Paulaobiecałasobie,żekiedyśprzyjdzietutylkopoto,
bypićcappuccinoinapawaćsięniezwykłymjak
naGrudziądzwidokiem.Odrazupomyślałaowszystkich
cudownychzdjęciach,któremogłabytuzrobić.
Powoliprzeszłauliczką,chłonąckażdyinteresujący
elementinotującgosobiewpamięci.Mijającostatnią
kamienicę,czułasię,jakbyopuszczałajakąśbaśniową
krainę.WeszłanaSpichrzowąisięrozejrzała.Oddomu
Olszewskichdzieliłozaledwiepięćdziesiątmetrów.
Dopieroterazzdałasobiesprawę,żeZuziamówiła
poważnie.Naprawdęmieszkaliwzabytkowym
grudziądzkimspichrzu.Jednymztych,któreustawione
wrzędzietworzyłynajbardziejznanysymbol