Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PrzeraźliwydźwiękbudzikawyrwałJózefinkęzgłębokiegosnu.
Onieee…wymamrotałaztwarząukrytąwpoduszce.Jak
misięstrasznieniechceiśćdoszkoły.Mamo,jeszczepięćminutek…
Dobrze!krzyknęławesołomamazdrugiegopokoju.Tylko
pamiętaj,musiszzdecydować,którepluszakijadąztobąpodnamiot.
Wszystkichniemożeszzabrać!
Cooo?wrzasnęłaJózefinkaizerwałasięnarównenogi.Nie
byłtonajlepszypomysłspałanapiętrowymłóżku,więc
rozczochranągłowąuderzyławsufit.Niezmąciłotojednakjejradości
aninachwilę.Hurraaa!Jeee!krzyczała,jakbywłaśniedostałabilet
nacałydzieńwparkutrampolin.
Mamazniepewnymuśmiechemzajrzałaprzezuchylonedrzwi
dopokoju.
Wszystkowporządku?zapytała.Przyśniłocisięcoś
fajnego?
Nie!Nie!Toniesen!wołaładziewczynka,nadalpodskakując
namateracu,tymrazemdlabezpieczeństwawpozycjisiedzącej.
Aha…Mamawciążniedokońcarozumiała,ocochodzi,ale
śmiałasiędlatowarzystwa.Adlaczegotakpodskakujesz?
Nobo…Józefinkazradościniemogłazłapaćtchu.Nobo…
wakacje!
Aaazałapaławreszciemama.Jakzadzwoniłbudzik,
pomyślałaś,żetrzebaiśćdoszkoły?Nie,głuptasku,jestjużdziewiąta
iniedługowyjeżdżamynadWigry.Przedtobącałedwamiesiące
wakacji.