Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
momenciezauważyłamcienki,srebrnykolczykwjego
dolnejwardze,polewejstronie.
Wspaniale.Byłamnaparkingusama,zoburzonym,
zakolczykowanymfacetem,którytrzymałwgarścimoje
kluczykiodsamochodu.Mojawytrzymałośćsię
wyczerpała,nadzisiajmiałamjużdość.Zustwyrwał
misięszloch,choćbardzostarałamsiępanowaćnad
sobą.
Czymożeszoddaćmikluczyki?Proszę.
Wyciągnęłamrękę,pragnąc,byjejdrżenieustało.
Nieznajomychłopakprzełknąłślinęinadalnamnie
patrzył.Niemogłamoderwaćspojrzeniaodjegoczystych
oczu.Wmrokuniepotrafiłamokreślićichkoloru,ale
niesamowiciekontrastowałyzciemnymiwłosami.Jego
głoszłagodniał,stałsięmniejwrogi.
Mieszkaszwkampusie?Pozwól,żecięodwiozę.
Potemwrócętunapiechotęizabioręzparkinguswój
pojazd.
Niemiałamjużsiłdowalki,więckiwnęłamgłową
isięgnęłampoleżącąnadalnadescerozdzielczej,żeby
niezawadzała,torbę.Nieznajomypomógłmipodnieść
zpodłogibłyszczykdoust,portfel,tampony,spinki
dowłosów,długopisyiołówki.Wrzuciłtowszystko
dotorby,poczymsięgnąłpoostatniwalającysię
popodłodzeprzedmiot:paczuszkęprezerwatyw.
Chrząknąłipodałmiją.
Toniemoje!Odsunęłamsięgwałtownie.
Zmarszczyłbrwi.
Jesteśpewna?
Zacisnęłamzęby,żebyznowuniewybuchnąć
gniewem.
Absolutnie!
ObejrzałsięnaBucka.
Bydlak.Prawdopodobnieniechciał…przeniósłwzrok
namojątwarz,potemznowuzerknąłnaBuckaiskrzywił
się…hmmm…zostawićdowodów.
Niemogłamnawetotymmyśleć.Mójwybawcawsunął
kwadratowypakiecikdoprzedniejkieszenidżinsów.
Wyrzucęto.Niechcę,byjeodzyskał.Wsiadł