Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wstawajiidźpodprysznic.Muszębyćnafrancuskim
punktualnie,bojaksięspóźnię,to
monsieur
Bidot
bezlitośnieprzepytamniez
passecompose
.Ajanawet
wangielskimsłabosobieradzęzczasemprzeszłym.Bóg
miświadkiem,że
enfranęais
napewnoniedamrady,
wdodatkuotakwczesnejporze.
Pojawiłamsięprzedsaląwykładowądokładnie
odziewiątej.Kennedy,osobnikchorobliwiepunktualny,
musiałjużsiedziećnaswoimmiejscu.Aulabyłaogromna,
zespadzistąpodłogą.Wślizgnęłamsiętylnymidrzwiami
iwypatrzyłamgowśrodkuszóstegorzędu.Miejsce
naprawoodniegobyłowolne–mojemiejsce.Już
wdrugimtygodniuwykładówdoktorHellersporządził
grafikmiejsczajmowanychprzezposzczególnych
studentów,zwracałnatouwagęiceniłsobie
systematycznąobecnośćnazajęciach.Postanowiłam
zwrócićsiędoniegopowykładzieozmianęmiejsca,
boniebyłomowy,bymnadalsiedziałaobok
Kennedy’ego.
Przesunęłamwzrokiempoostatnichrzędach.Dwa
miejscabyłypuste.Jednowtrzecimrzędzieodgóry,
pomiędzychłopakiem,któryopierałsięnaręce
iprzeważniespał,adziewczyną,któragadałabez
przerwyzsąsiadką.Drugiewolnemiejsceznajdowałosię
wostatnimrzędzie,obokchłopaka,któryrysowałcoś
namarginesiepodręcznika.Ruszyłamwtamtym
kierunku.Wtymmomencieprofesorwszedłdosali
bocznymidrzwiaminadoleiartystapodniósłgłowę,
byspojrzećnawykładowcę.Zamarłam.Tobyłchłopak,
którydwadnitemumnieuratował.Gdybymmogłasię
ruszyć,topewnieodwróciłabymsięnapięcieiuciekła
zsali.
Wspomnieniatamtychokropnychchwilwróciłydomnie
zprzerażającąsiłą.Bezradność.Strach.Upokorzenie.
Zwinęłamsiępotemwkłębeknaswoimłóżku
iprzepłakałamcałąnoc,dziękująclosowi,żeErin
postanowiłazostaćnanocuChaza.Niepowiedziałamjej
oBucku.Częściowodlatego,żeczułabysiępewnie
odpowiedzialnazato,żepozwoliłamiwyjśćsamej.