Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NawidokrestauracjiGrzeszolskipoczuł,żejest
głodny.Zdałsobiesprawę,żeostatniciepłyposiłekjadł
tamtegowieczoruzAnną.
Wszedłdośrodka.Panowałtupółmrok,nastołach
leżaływypłowiałeobrusy,adziewczynaowydatnych
atrybutach,którawszakżemogłabysięlepiejuczesać,
stałazakontuaremiprzecierałaszklanki.Grzeszolski
spoglądałnaniąizastanawiałsię,dlaczegojest
rozczochrana.Możezadawałasięzkucharzem
nazapleczu.
Zdjąłpłaszcz,powiesiłgonawieszakuiusiadłciężko
przystole.Wwazonikachstałysztucznekwiaty,no,
pewnieżemusząbyćsztuczne,terazjestzima,skąd
mielibyprawdziwebrać?Tyleżetelichekwiatkitakjuż
poszarzałyodkurzu,żezpewnościąstałytamodkilku
lat.Mogłabypannaniesterczećzakontuarem
zeskwaszonąminą,tylkotesztucznebadylewymyć,
naprzykład.
PozaGrzeszolskimwrestauracjibyłjedenklient,
starszysiwypanotwarzypobrużdżonejzmarszczkami.
Byłkiedyśprezesembankuspółdzielczego,alekilkalat
temuprzeszedłnaemeryturę.Znajomimówilionim„pan
Walenty”,ci,którzygobliżejnieznali,mówili„prezes
Dyrka”.
StarszyczłowiekprzyglądałsięGrzeszolskiemu
zuwagą.
Niechcęsięwtrącać,aleźlepanwygląda
powiedziałpochwiliztroskąwgłosie.Czycośsię
stało?
OdtrzechdniniejadłemGrzeszolskirozłożyłręce.
Właśniepochowałemżonę.
PrezesDyrkazasępiłsię.
Możesiępandomnieprzysiądziepowiedział
iuczyniłzapraszającygest.Zjemyrazemkolację.
Grzeszolskiwahałsię.PanWalentydodał:
Wychylimypowódeczcezaspokójduszypańskiej
żony.Panutodobrzezrobi,ażonieujmynieprzyniesie.
Pokolacjipójdziepandodomu.
Grzeszolskipokiwałgłową.Przysiadłsiędostolika