Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
ANNA
Krótkistyczniowydzieńdogorywałbezkonwulsji.
Miastokruchaukładanka,wielkarupieciarnia,
wylęgarniabakcylipogrążałosięwmroku,anad
brunatniejącymipodwórkamigęstniałsmród.Fasady
domówciemniałyodsadzy,oknawystawmatowiały.
Odwiosnydojesienimyłosięszybyszmatami
nasączonymispirytusem,alezimąniktniezajmowałsię
takimisprawami.Drzwisklepówpozamykanojuż
nakłódki,awpodmuchachlekkiegowiatrukołysałysię
skrzypiąceszyldy.Naklatkachschodowychpachnących
pastąorazwsieniachcuchnącychstęchliznąwiszące
nakablachżarówkidawałymdłe,żółtaweświatło.
Bogobojnewdowywracałyzkościołów,tocząc
przyciszonerozmowywoparachciepłychoddechów.
Wdomachimieszkaniachludziezasiadalidopóźnego
obiadu.
Tuiówdzietrzaskałydrzwi.
WdwupiętrowejkamienicyprzyulicyRybnej8a,
wmieszkaniunapierwszympiętrzeMariaCabajówna,
służącapaństwaGrzeszolskich,rozłożyłatalerzeipodała
tacęzparującązupą.Kobietapochodziłazewsi,
zeświataburaczanychliści,ipracowaładopiero
oddwóchmiesięcy,alecotam,nawsiczywmieście
jednakowociężkosennymirękamirozpalasięoświcie
podblachą.Jednakowosięugniatagotowanekartofle
wkorycieiwgarnkunakuchni.
Mariazajmowałasłużbowemieszkankonaparterze.
Wpokoju,wktórymspała,ścianybyłyróżowe,awrogu
stałniski,ciemnobrązowypieckaflowy.Wdrugimpokoju,
oseledynowychścianach,przybiałympiecukuchennym
zamontowanozlew.Napotrzebyprostejkobiety
zadużeluksusy.