Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kołopołudnia.Dantegowdomuniebyło,czylimusiał
poleciećjużnaplażę.Iistotnie,byłtamwtowarzystwie
naszychrówieśników,którychpoznaliśmypoprzedniego
dnia.Spędziliśmyznimicałepopołudnie.Gadaliśmy,
pływaliśmy,graliśmywsiatkówkęiobżeraliśmysię
śmieciowymjedzeniemzeSmoothieHut.Byłambardzo
zadowolona,boczułamsięjużowieleswobodniej,
chociażczasamiichzachowaniebyłodlamniedziwne.
Naprzykładdotykanie.Lexibyłabardzo„dotykalska”.
Atoklepnęłaporamieniu,atożartobliwieszturchnęła
wbok.Naszczęściekiedyzrobiłatoporazpierwszy,
udałomisięzapanowaćnadsobą.Nieodskoczyłam
odniej,niezasyczałam.PozatymLexiiKristinbardzo
dużosięśmiałyigadałyjaknajęte.Oubraniach,
butach,zakupachichłopakach,czylioczymś,oczym
niemiałampojęcia.Fascynacjęubraniamiczybutami
byłamwstaniezrozumieć,bomożeludziepoprostu
kochająubraniaibutytakjakmy,smoki,kochamy
drogiekamienie.Natomiasttaobsesjanapunkcie
innychistotrodzajuludzkiegopoprostumnie
zdumiewała.Tak,bochybabyłatojużobsesja,skoro
Lexicoruszłapałamniezaramię,piejączzachwytu
nadkolejnymchłopakiem,którywłaśniepojawiłsię
naplaży.Kiwałamwtedygłową,mówiłam,żetak,tak,
prawdziweciacho,chociażniewidziałamwnimnic
szczególnego.
Alenajważniejszebyłoto,żeLexiobiecałanauczyć
mniesurfować.Tak!Obiecałateż,żepokaże
migenialnemiejsce,gdziefalenajlepsze,aletłoku
niema,bonaszczęściemałoktowieotymmiejscu.
Apozatymwieczoremsiedzieliśmyprzyognisku!Kiedy