Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
słońcezaczęłoznikaćzahoryzontem,Calvinwykopał
wpiaskudołek,włożyłdoniegokawałkidrewna,które
oceanwyrzuciłnabrzeg,izapaliłognisko.Ogień
zapłonął,amyusiedliśmydookoła,wsuwającstopy
wchłodnyjużpiasek,ibyłowprostcudownie.Lexi
coprawdaustasięniezamykały,alenaszczęście
mówiładośćcicho.Ajedenzchłopców,któryprzyniósł
naplażęgitarę,zacząłcichonaniejbrzdąkać.Ogień
trzaskał,teżcichutko,przepięknezłocisto-czerwone
płomieniewznosiłysiękuniebu,rozsiewającrozkoszne
ciepło.
Patrzyłamjakurzeczona.Tak.Bojestcudnie,bożycie
niemożebyćlepsze.Teraznapewnonie.Terazjest
idealnie!
Inagletętakurokliwąchwilęprzerwałświergot
mojejkomórki.Najpierwmojej,akiedywyjmowałam
jązkieszeni,ożyłarównieżkomórkaDantego.
Spojrzeliśmynasiebieznacząco,poczymkażdeznas
wlepiłooczywswójtelefon.Jadostałamwiadomość
odLiamaiSarah.Kiedyprzeczytałam,zmroziłomnie.
Botobyłrozkaz:
Wracajciedodomu.Natychmiast.
Dantenaturalnieotrzymałtęsamąwiadomość,
bozerwałsięnarównenogiizacząłpośpiesznie
otrzepywaćsięzpiasku.
–Musimyjużiść–oznajmił.Wszyscynaturalnie
zaprotestowali,więcdodałzuśmiechem:–Niestety,
sprawyrodzinne.Ember,idziemy!
Ajaanidrgnęłam.Boinibydlaczegomamywracać
jużdodomu?Dopółnocy,czylinaszejgodziny
policyjnej,jeszczedaleko,aLiamiSarahmówili