Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
prawieniesłyszalnym:
Chodź,Ember.Proszę
Iwtedysięzłamałam.BozrozgniewanymDantem
mogłamdyskutować,alezwystraszonym,prawie
błagającymnapewnonie.
Dobrze,dobrze,niechcibędzie.Idziemy.
Wstałamiotrzepałamsięzpiachu,ztymżenie
byłabymsobą,gdybymnieposłałamujeszczejednego
spojrzenia,takiegospodełba,oczywiścienasyconego
konkretnątreścią:
Robiętotylkodlaciebie!
Nacoonsięuśmiechnął.Aja,rzuciwszyostatnie
tęsknespojrzenienacudowneognisko,natezwycięskie
złocistepłomieniebezlitośnieowijającesięwokół
kawałkówdrewna,ruszyłamprzezplażęwśladzamoim
bratem.
CiotkaSarahiwujLiamczekalinanaswpokoju
dziennym.Niebylitamsami.Onie.Kiedytylkowślad
zaDantemprzekroczyłampróg,odrazupoczułam
nasobietenlodowatywzrokiodrazuwszystko
wemnie,tamwśrodku,zasyczałoizwinęłosię
wkłębek.Botedwiedodatkoweistotywpokoju
dziennymtobyłysmoki.Oczywiście!Kiedytylko
wyczułamemanującąznichsiłę,tomojedrugie
jaawłaściwiepierwszektórebyłosmokiem,skuliło
sięzestrachu,pragnącuciecjaknajprędzejprzed
drugim,owielesilniejszymdrapieżcą.Boicoztego,
żeTalonzorganizowanybyłperfekcyjnie,dziękiczemu
mógłrozprzestrzenićsiępocałymświecie,coztego,
żebyliśmyteraz„ucywilizowani”!Odwiecznyinstynkt
przetrwaniawcaleniebyłwzaniku.Nadalistniał