Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pozbawioneuczućstworyoniebywałejsile,której
zwiekiemwcalenieubywa.Przeciwnie,coraz
silniejsze.Naszczęściestarychsmokówmusiałobyćjuż
niewiele,bodowalkicorazczęściejstawałysmoki
młodsze,jużnietakmonstrualnychrozmiarów.Ztym
żepokonaniedojrzałegosmokadawałowielką
satysfakcję.Kiedyzabijałemtakąbestię,nieczułem
żadnychwyrzutówsumienia.Terazteżnie,
bopokonaliśmysmoka,którygrałpierwszeskrzypce
wpołudniowoamerykańskichkartelachimiał
nasumieniuśmierćtysięcyludzi.Dobrze,żeodszedł,
bobezniegoświatbędzielepszy.Możedziękitemu,
żenieżyje,jakieśmałedzieckoniezostaniesierotą
nieznającąswoichrodziców.Przynajmniejtylemogłem
zrobić.Zabijać.Iniemiałemżadnychoporów,bobyłem
winientoswoimbliskim.
Zacisnąłemmocnozęby,boznówprzeszyłmnie
okropnyból.Nicdziwnego.Walkadobiegłakońca,
skończyłasięadrenalinaipoturbowaneciałodajeznać
osobie.Niestetykamizelkakuloodporna,choćzwykle
bardzoprzydatna,tymrazemniespisałasięnamedal.
Bolałobardzo.Byłempewien,żegadpołamał
miconajmniejdważebra.
Aleubaw!Wiesz,stary,jakcisięznudziżołnierski
los,możeszzrobićkarieręjakopiłkafutbolowadla
smoków!Potymostatnimkopniakuodrzuciłocię
oconajmniejpięćalboisześćmetrów!
Radosnygłoswydobywałsięzniewielkiegopagórka,
takjakwszystkodookołapokrytegomchem,listkami
igałązkami.Pagórkaruchomego,boterazprzesuwał
siękumnie,azbokuowegokopczykawystawałaręka,