Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byćzastępcąświętego,któregobrodalśniłabielą,oczy
skrzyłysięradośnie,bowszystkiedzieciotrzymały
wymarzonepodarunki.Temuprzypadłnakręcany
samochodzik,innemutorbasłodyczy,komuśjeszcze
lalka.Alenietakazwykła,tylkotaka,cotojaksię
położy,tozamykaoczy.Jakbyspała.Plastikowerzęsy
posłuszniekładłysięnapoliczkach,rzucającnanie
delikatnycień.Marzenabardzochciałabydostaćtaką
lalkę,alestojącwkolejcedotegopana,cotoponoć
spełniałnajskrytszedziecięcepragnienia,zaczęławątpić
wto,czyjestprawdziwy.Wyglądałraczejtak,jakby
świętemuzrobiłjakąśkrzywdę,podszyłsiępodniego
iterazudawał.Onawięcuznałazaswójobowiązek
obwieścićświatuprawdę.Usadowiwszysięnajednym
zkolan,popatrzyłaprzelotnienasiedzącąobokBasię
iniewielemyśląc,pociągnęłazaskołtunionekłakibrody.
Spomiędzyzaciśniętychwargwydobyłosiędonośne
warknięcie,chwilępotymdołączyłodoniego
przekleństwosłyszaneprzezwszystkichzgromadzonych
na„choince”wświetlicy.Apóźniej?Jakprzezmgłę
pamiętałażółtezęby,którewychynęłyspomiędzywarg,
jakbychciałykłapnąć,wniczymnieprzypominały
uśmiechu.Własneprzerażenie,gdyprzyciągnąłmocno
dosiebieizapytał,owiewającjejtwarzcuchnącym
oddechem.
Ciekawa,otco.Przezciekawośćtodopiekła
wymamrotałwściekły,poczymzrzuciłzkolan
napodłogęiwyszedł.
Ryknęłapłaczem,rodzicecośtammówili,
żeprawdziwyMikołajjestbardzozajęty,potrzebuje
pomocnikówitotakipomocnikwłaśnie.Odtamtejpory
jednaknaBożeNarodzenieniecieszyłasięjakpozostałe
dzieci.Świętapoprzedzałzłowieszczycień,któryzroku
narokzyskiwałcorazwiększełapy,corazbrudniejsze
paznokcieibardziejśmierdzącyoddech.
Wreszciemama.