Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Hołdowałatradycyjnemuwychowaniu.Uważała,żekobieta
mazajmowaćsiędomem,aoresztęzadbamąż.Ciężkojąbyło
przekonać,żesporosięzmieniłoodczasów,gdyonabyłamłodą
mężatką.ZresztąilekroćBeataodważałasięnajakąkolwiekpolemikę,
szybciutkobyłazalewanapotokiemsłów.MatkaMarcinaprzeszywała
jątakimwzrokiem,żesynowamiałaochotęschowaćsiędomysiej
dziury.Odkądpamiętała,bałasiępodniesionychgłosów.Nieważne,
czychodziłooostrytonnauczycielkiwszkole,nieprzyjemne
brzmienieekspedientkiwsklepieczygłośnąmowęojca.Każdego
popołudniapopowrociezeszkołynasłuchiwałajużzpółpiętragłosu
taty.Jeżelidałsięsłyszeć,zpewnościąojciecbyłpodwpływem
alkoholu.Imbyłabliżejmieszkania,tymbardziejstarałasię
wysondować,wjakimjesthumorze.Kiedyśpiewał,byłzadowolony.
Gorzej,gdytoczyłpolitycznedyskusje.Wtedystarałasięwchodzić
dodomutak,byjejniezauważył.Przemykałaniepostrzeżenie
doswojegopokoikuicichutkozamykaładrzwi.Nieprzeszkadzałyjej
skręcającysięzgłodużołądek,dokuczliweuczuciessania
iprzełykanacochwilęślina.Wiedziała,żegdytylkowejdzie
dokuchni,choćbypokromkęchleba,toczekajądługadyskusja
zojcem.Czepiałsięwtedywszystkiego.Niepodobałmusięsposób,
wjakinaniegospojrzała–choćstarałasiętegounikać.Nie
odpowiadałmusweter,wktórymprzyszła.Byłzłyzaoceny.
Wszystkojejwypominał.Gdyniepił,byłmałomówny.Słowotok
uruchamiałmusięwrazzpierwszymłykiemalkoholu.Zkażdym
kolejnympiwembyłotylkogorzej.
–Szanownipaństwo,dojeżdżamydostacjiPoznańGłówny–
dobiegłbarytonzgłośnika.–Planowanajestpółgodzinnaprzerwa.
Zachęcamydoskorzystaniazwagonurestauracyjnego.
NieoczekiwanykomunikatwybiłBeatęzponurychrozmyślań.
Miałaochotęnakawęirozprostowaniekości.Doceluzostałyjeszcze
dwieipółgodzinyjazdy.Poczekała,ażstarszapanizabierze
wszystkieswojetobołkiiopuścimiejsce.Kobietarobiłatoopieszale,
burczącpodnoseminwektywyskierowanepodadresemmężczyzny,
którywdałsięzniąwdyskusję.Mówiłapodniesionymgłosem,jakby
prowokującBeatędoodezwaniasię,aletaniereagowała.Ledwo
wydostałasięzeswojegosiedzenia,ruszyławprzeciwnymkierunku.
Beatachciaławyjśćinnymidrzwiaminiżmęczącawspółpasażerka.
Odetchnęłaświeżympowietrzemiwzrokiemodszukałanajbliższą
kawiarenkę.Nadworcubyłoichkilka.Weszładopierwszejzbrzegu.
Chciaładokonaćzakupujaknajszybciej,jakbyobawiałasię,żepociąg