Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ferdysiękrzywi.
–Tobrzmipodejrzanie.
–Nie,agencjaczeka,dopókionenieskończąszesnastulat,
idopierowtedyzaczynająpracować.Toniejestwyzysknieletnich.
–Sięgampoczipsy.–Ferd,zostawiłeśmisameokruchy!Jesteś
najgorszy.
Onszczerzyzębywuśmiechu.
–Tonieokruchy,tylkoodłamki.Jestróżnica!–Dajemibuziaka
smakującegosłodkimchilli.–Icoteraz?
–Cóż,zacznętrening.Ledwiepotrafiłamiśćwprostejlinii,
przysięgam.Zeszczałbyśsięześmiechu,gdybyśmnietamzobaczył.
Wprzyszłymtygodniubędąmirobićzdjęciadoportfolio.Ichyba
chcąmiściąćwłosy...
Ferdyrobiwielkieoczy.
–Naprawdę?Jakbardzo?
–Niewiem.Chybanakrótko.
–Zrobiszto?
–Niemamnicprzeciwko.–Przeczesujędłoniąbezkształtną
fryzurę.Wtejchwiliwłosysięgająmicycków,azniszczone
końcówkiwciążmająjaśniejszyodcień.Wzeszłymrokubłagałam
mamęwnieskończoność,żebypozwoliłamizrobićombre,agdy
wkońcusięzgodziła,natychmiastpożałowałamefektu.Chciałam
osiągnąćefektbronde,tymczasemwłosywyglądałyjakzasikany
mop.
–Wydajeszsięzaskakującowyluzowanajaknaosobę,która
mapodpisaćkontraktzagencjąmodelek.
Wzruszamramionami.
–Jakzaczynamsięnadtymzastanawiać,toczujęsięnaprawdę
dziwnie,więcstaramsięotymniemyśleć.
–Dziwnie?