Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
respekt.Izachowaćostrożność,tejnigdyzawiele.
–Atam,niechpannieprzesadza.Odlatparamsięelektrycznością
i…
–Imusiałeśpanprzeztowyjechaćzrodzinnegomiasta
powyrzuceniunapyskzuczelni–przypomniałchrypiący.–Mniejsza
ztym.Chceszpanograbićksiędza,ajasięmuszęnatozgodzić,bonie
mamczasu.Wyobrażaszpansobie,cobybyło,gdybyktośpowiązał
napaśćnazakrystięzmojąosobą,zmojąrodziną?Touważajpan,
boniemamczasunapodobnieidiotycznekłopoty!–huknąłgłośno
zachrypnięty,poczymsięrozkaszlał.
Hankaażpodskoczyłazestrachu.Miaławrażenie,żechrypiący
Gustawwrzeszczynanią.Zagryzławargęidelikatnieodwiesiła
słuchawkę.Rękajejdrżała,sercełomotałowpiersi.Cobybyło,gdy
tenjegomośćdowiedziałsię,żepodsłuchiwała?Cojejwogóle
strzeliłodogłowy?Tobyłonajgłupsze,cotylkomogłazrobić
telefonistka.Nochybażejeszczewtrąciłabysiędorozmowy!
Poczekałanakoniecwymianyzdań,zasygnalizowanyprzez
dzwonekpokolejnychkilkuminutach.Wtymczasiezdążyłasię
uspokoić,anawetpogodzićzwłasnągłupotą.Zapisałałącznyczas,
apotemnumeryrozmówców.Osiemsetdwadzieściaisześćsetsześć.
Siedziałaparęchwilnieruchomonadksiążkąrozmów.Oczywiście
niktniedzwonił.Zadniacentralabezprzerwyrozbrzmiewała
dźwiękami,głosamiludzi,choćbyinnychtelefonistek.Nocnedyżury
byłynudneistraszniesiędłużyły.
Hankawstałaiprzeszładoregałuzeskoroszytami.Ciekawośćnadal
niedawałazawygraną.Wszafceznajdowałysięksiążkitelefoniczne,
wktórychnumeryprzypisanodoabonentów,ichnazwiskiadresów.
Niebyłoichwiele,telekomunikacjadziałaławWarszawieraptem
oddekadyichoćszybkoprzybywałotelefonów,tenadaluchodziły
zanowoczesnyluksus.Wtejchwiliwszystkichnumerówbyłoraptem
dwatysiące.
–Osiemsetdwadzieścia–przeczytała,wodzącpalcemwksiędze.
–InstytutPolitechniczny,ulicaHoża.Ityle…
Instytutbyłpierwsząwkrajuuczelniątechniczną,któradziałała
dopierooddwóchczytrzechlatwbudynkupodarowanymszkoleprzez
pewnegoszlachetnegodarczyńcę.Abonentemniebyłzatemkonkretny
obywatel,ainstytucja,Hankaniemogławięcpoznaćtożsamości
doktoraIksa.Musiałbyćwykładowcąlubpracownikieminstytutu
odużychprzywilejach,mógłbowiemprzyjśćtamwnocy.
Machnęłarękąiprzerzuciłakartkidonumerusześćsetsześć.