Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1947–1952:Gdy​nia,ma​tura,praca,wier​sze
Bryll:„Ma​turęwIILi​ceumOgól​no​kształ​cą​cymwGdynizda​łemjako
szesnastolatek.Pierwszywiersztaki,którynaprawdęchciałem
napisaćwydarzyłmisięznienacka,chybapółrokupomaturze.
Zdałemją,kumojemuzdziwieniu.Mojepodaniewtejsprawie
«poszło»dowładzszkolnych,bownioskowałemodopuszczenie
mimomłodegowiekudomatury.Iniewiedziałem:rozpatrzą
jepozytywnieczynie?Więcwszystkoolewałemikiedykoledzy
zakuwalimatematykęjabąblowałem.Inagle,parędniprzed
egzaminami,pozwolenieprzyszło.Przystąpiłemdoegzaminu.Jak
wjakimśamokuzdałemmatematykęifizykę,zpolskimproblemów
niemia​łemżad​nych.
Dlaczegotenwiekzbytwczesnyopowiempóźniej.Narazie
zacząłemmyślećostudiach,naktóreniemiałemżadnegopomysłu.
AlemójkolegazdawnychlatszkołypowszechnejwKomorowie
napisałmi,żewybierasiędoWarszawy,nauniwersytet,
nadzien​ni​karkę.Jakon,tojateż.
pięt​na​sto​latka,oconaj​mniejkilkalat.Oni„opóź​nieni”wna​uce,ja„przy​spie​szony”
...nako​lo​niachwKry​nicy,zko​le​gamizklasydzie​sią​tej.Wszy​scystarsiodemnie,
nakur​sachtaj​negona​ucza​niawKo​mo​ro​wie...
Dostałemsię...niedostając.Przeczołgałemsięprzezegzamin
wstępny,ale
zbrakumiejsc
mnienieprzyjęto.Potem