Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
***
–Mamcośdlaciebie.
–…
–Hej!Mamcośdlaciebie!
–Tak?–Przebudziłemsięzodrętwienia.
–Wiesz,cotojestapatia?
–No?
–Stosunekdostosunkupostosunku!
–Dlamnie,powiadasz.–Uśmiechnąłemsiękwaśno
iwyrecytowałemzesztuczniewyolbrzymionąemfazą:–Wczterech
ścianachpustkitęsknięzaapatią.Nasyćmnie.–Starannieumieściłem
zakładkęmiędzystronicamiiodłożyłemksiążkęnapodłogęprzy
kartonie-matce.
–Cotamchrzanisz?
–Chodźtuiwprowadźmniewsłodkistanapatii.–Przeciągnąłem
się,rozkładającnogiiręce,przezcozająłemprawiecałąpowierzchnię
łóżkapokrytegokapąkoloru,ajakże,liliowego.
–Leżtam,staryświntuchu,iniezaczepiajmłodocianych.
–Agnieszkanawetnamomentnieoderwałaoczuodmonitora.
–Toterazstaryświntuchposiądziemłodocianązużyciem
przemocy–pogroziłem,alezapomniałemsięruszyć.
–Jakbędzieszwstawał,zachowajostrożność.
–Co?
–Uważajnaswojeczterdziestoletniestawy,żebyciniespuchły.
–Zarechotałajakośobleśnie.Krzywdząco.Niesłusznie.
Niesprawiedliwie!
–Myślałem,żetorcikiświece,alenie–poskarżyłemsię
konfidencjonalniepająkowipodsufitem.
–Cotam…–Agnieszkazawahałasię,jakbyszukałasłowa
–bajdurzysz?