Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Togadajpoludzku.Trzebaumiećszukać,Fipku.Wneciejest
wszystko.Dlategojestgenialny.
–Pewniejest.Aletejstronyjegogeniuszumożeszmioszczędzić.
Iniemówdomnie„Fipku”,prosiłem.
–Dobra,człowiekutrojgaimion,BożydarzeFilipieWojciechu.
–Już?
–Już!–odburknęła,niekryjączawodu.
Podejrzewałem,żezachwilęusłyszękilkawypowiedzianych
powoli,starannie,ciepłymtembremgłosusłów,którezabrzmiąniczym
wyznanie,agdytylkodamsięwtowciągnąć,oberwęobuchemwłeb.
Wszystkopoto,byukryćpodłycel–odegraniesię.
–Acotammaglujesztymrazem,kochany?–zaczęłanadto
słodko;wiedziałem,doczegozmierzała.
–Miłośćwczasachzarazy.
–Jezu!Gdzie?–Zaskoczona,porzuciłaswójplan.
–Co:gdzie?
–Gdzietamiłość?
–WAmerycePołudniowej.
–Nie,cośinnegopowiedziałeś!
–Wczasachzarazy.
–Jezu,akomubysięchciałomiłościwczasachzarazy!
–Namsięchce.
–Co?
–Namsięchce.
–Aaa…Rozumiem!–Agnieszkapierwszyrazodgodziny
oderwaławzrokodmonitora,byspojrzećwmoimkierunku.–Proszę
państwa,otobuc!Buczapadłsięwdolezużytegowyra.Dółwypełnił
całyjegożywioł,żywot,nie,czekaj…
–Może:jestestwo–zaproponowałemżyczliwie.
–Okej,jestestwo.Chociażniecałe!Głowaistopywystająponad