Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jąprzypominała.
–Wynikisącorazgorsze–zakomunikowała,obrzucającPaulę
pogardliwymspojrzeniem.
Zapiąłemdyskretniesuwak.
–Tak?
–Pojawiłasiękonkurencja.–Rzuciłanabiurkoraport.
Słupkisprzedażydrastyczniespadłynaprzestrzeniostatnichtrzech
miesięcy.Wiedziałemotym,ale…Liczyłem,żetochwilowykryzys
spowodowanyporąroku.
–WpiszichwGoogle–poleciłaPatrycja,przysiadając
nakrawędzibiurka.Pauliwyraźnieniepodobałsiętenobrótspraw.
–Cydrsłoneczny?–Uniosłembrwi,gapiącsięnalogosłońca
wkształciejabłka.Wyglądałojaknowocześniejszawersjanaszego,
wktórymsłońcewyłaniałosięzzajabłkawiszącegonagałęzi.
–Maciekmimówił,żejużzastrzegliznakwurzędzie
patentowym–poinformowałaPatrycja.
Zdenerwowałemsięnateinformacje.Obejrzałemichprofil
naFacebooku,mielimnóstwofanówifajneakcjeangażujące
społeczność.Podrapałemsiępobrodziezakłopotany.Zaczęlinas
wykaszaćzrynku.Kurwa,poniedziałek.
–Tochwilowykryzys.Myjesteśmyfirmąztradycjami,ludzie
zarazdonaswrócą–stwierdziłempewnie.
Patrycjaniewyglądałanaprzekonaną.
–Dziękizaraport–powiedziałemwymownie,kładącdłońnapliku
dokumentów.
Żadnazkobietsięnieruszyła,wiecdodałemkurtuazyjnie:
–Mammnóstwopracy,porozmawiamyprzylunchu?
Posłałemimswójnajlepszyuśmiech,nacoobydwiesię
rozanieliły.Zoporemopuściłymójgabinet,ajazamknąłemzanimi
drzwi.