Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyżej,mógłsięonieubiegać.
Paulinajednaksłuszniewietrzyłapodstęp.Fakt,żezrobiłasię
nieznośna,pomógłmipodjąćdecyzję.Musiałemtozrobić,dlajej
dobraiswojegozdrowiapsychicznego.
–Odsuwaszmnieodsiebie!
Wybuchłagłośnymszlochemipadłanakolana,błagając,żebymjej
nieprzenosił.
–Niezauważyłaś,żeto,cosięmiędzynamidzieje,niejest
zdrowe?–zapytałem,sadzającjązpowrotemnakrześle.–Masz
paranoję.Musiszpoukładaćswojeuczucia.
–Powiedztonagłos–zażądała.
–Co?
–Żeniejestemdośćdobra!–jęknęłaprzezłzy.–Niewiem,
comamzrobić,żebycięprzysobiezatrzymać!Wstajęopiątejrano,
żebysięprzygotować!Jakidiotkamasujętwarzwałkiemjadeitowym,
nakładampięćwarstwkosmetyków,układamwłosy,starannie
dobieramubrania…Odkiedypowiedziałeś,żenielubiszzielonego,
wywaliłampołowęciuchów!Jestemidealnadlaciebie.
Westchnąłem,przytłoczonytymwyznaniem.
–Paula,przestańtorobić.Jeślisobienieradzisz,idź
dopsychologa.
–Nie!–zaprotestowałagłośno,apotemagresywnymruchem
zrzuciławszystkietalerzenapodłogę.
Wybiegłazpłaczem,ajazostałem,żebyuregulowaćrachunek
iprzeprosićobsługęzatencyrk.
Dopadłamniezarazpotym,jakwyszedłemzlokalu.Zaczęłamnie
ponownieprzepraszaćibłagaćokolejnąszansę.
Przytuliłemją,zaciskającpowieki.Sercemipękałonawidokjej
cierpienia.
–Możezróbmypoprostusobiechwilęprzerwy–zaproponowała,