Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bardzolubirobić,comusiękaże.–Skupiłasięnapsie.
Wolałaniepatrzećwroześmianeoczyjegoszaleńczo
atrakcyjnegopana.
–Jatakżezatymnieprzepadam,więcniemogęmieć
mutegozazłe.
–Toniebezpieczne,kiedypiesniesłuchawłaściciela.
–Niebojęsiętego.
Niebyłazaskoczona.Jednospojrzenienafaceta
powiedziałojej,żeonmaswojezdanieichadza
własnymiścieżkami.Wyczułarównież,żezatym
urokiemicharyzmąkryjesiężelaznawola.Takiego
mężczyznyniedoceniałbytylkoktośgłupi.Aonagłupia
niebyła.
–Nieoczekujepanposłuszeństwa?
–Wciążrozmawiamyopsach?Bomamydwudziesty
pierwszywiekiuważamsięzapostępowego.
Kiedycoś–alboktoś–wytrącałojązrównowagi,
próbowałazyskaćdystans,wyobrażającsobie,jakiej
radyudzieliłabyjejAggie.
Braktchuigotowejodpowiedziwobecności
mężczyznymogąbyćnieprzyjemne,alepamiętaj,
żechoćbybyłniewiadomojakatrakcyjny,teżmasłabe
punkty,nawetjeśliniechcesięztymujawniać.
Tojejniepomogło.Zaczynałasądzić,żetenfacetnie
masłabychpunktów.
Nieważne,jaksięczujesz,dopókitegoposobienie
pokażesz.Uśmiechajsięizachowajspokój,aonnigdy
sięniedowie,żepodjegowpływemrobisięzCiebie
galareta.
Uśmiechajsięizachowajspokój.
Tochybanajlepszametoda.