Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Takwyglądajązwiązki.
–Totylkojedenrozwód.Niewszystkiezwiązkitaksię
kończą.Więcprzyszedłpanpsunaratunek?
–Toodkrycieprzesłoniłowszystkiejejwcześniejsze
wyobrażenianajegotemat.Zakładała,żebył
człowiekiem,którynapierwszymmiejscustawia
samegosiebie,rzadkonarażającsiędlakogokolwiek
naniewygodę,atymczasemocaliłtegopięknego,
bezbronnegopsa,pozbawionegojedynejkochającej
goosoby.Byłprzystojnym,wygadanymfacetem,ale
najwyraźniejmiałdobreserce.
–Zachowałsiępanwspaniale.
PogłaskałaBrutusapołbie,zasmucona,żezwierzę
zapłaciłocenęzaporażkędwojgaludzi,którzynie
potrafilisięporozumieć.Skutkirozpadurelacjipotrafią
byćdalekosiężne.Wiedziałaotymlepiejniżktokolwiek
inny.
–Biednezwierzę.–Piestrąciłjejkieszeń
iuśmiechnęłasięnato.–Szukaszprzekąsek?Wolno
mu?
–Wolno.Jeślimapanidodatkową
–ZawszenoszęcośdlaValentine’a.–Słyszącswoje
imię,Valentinewjednejchwiliznalazłsięprzyniej,
zaborczyiopiekuńczy.
–Valentine?–Mężczyznaprzyglądałsięjej,gdy
karmiłaobapsy.–Substytutmężczyzny?
–Nie.Kiedyostatniosprawdzałam,był
todefinitywniepies.
Rzuciłjejpełneuznaniaspojrzenie.
–Jużmyślałem,żezrezygnowałapanizmężczyzn,
wybierającmiłośćoddanegopsa.