Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
farmaceutycznymowocowaływciążnowymizleceniami,
czasamizjęzykahiszpańskiego.Zajęciebyłoniezbyt
ciekawe,aleteżniestresujące.Mogłapracowaćwdomu.
Monikazagapiłasięwokno.Naprzeciwkojejdomu,
wstarejbramie,chwiałsiępijanymeneljeden
znielicznychjużmieszkańcówlokalikomunalnych,
wykupywanychnapniuprzezbanki.Nawetnadranem,
gdywracałaodKrzysztofa,menelekołysalisięjak
metronomy.
„Coturobić,corobić?”pomyślałaMonika,której
odeszłaochotanasen,adzieńciągnąłsięślamazarnie.
„Możekolacyjka?”–wysłałaSMS-adoKrzysztofa.
„Kochanie,terazmamurwaniegłowy,zdzwonimysię
wieczorem,alekołośrodypowinnosięwszystko
przewalić”.
Możekołośrody…
Przecieżniezacznieterazpracować.Ogarnęło
znajomepoczuciebezcelowościwszystkiego.Niedasię
spleenowipostanowiłatwardo.WłączyłaInternet
przejrzyrepertuarkin,możebędziecościekawego.
Znówpójdzienaseanssama.Albodokogośmoże
zadzwonić,albo…trzebazrobićzakupypomyślałabez
przekonania.Wlodówcewiędłoopakowanierukoli.
Niemadokogozadzwonić.Większośćprzyjaciółek
miałarodziny,mężów,dzieci.Ichżyciebyłowypełnione
odranadowieczora.Gdyczasamiprzypadkowowpadały
nasiebie,powtarzałyjakmantrę:„Musimysięzdzwonić,
musimywreszciepogadaćspokojnie…”iniedzwoniły
miesiącami.Niemiałaimtegozazłe,alebyłojejsmutno.
Czułasięjaktenmenelwbramie.Wwiecznymstanie
nieważkości.
„Otopierwszydzieńzostatniegorokuprzed
czterdziestką”pomyślała.„Boże,żebycośsię
wydarzyło,żebycośsięwydarzyło…”