Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Następnegodniaspakowałyśmysięiwsiadłyśmydoautobusu,
któregotrasaprzecinałacałąPolskę,odWisłydoUstki.Drugiego
czerwcazaczęłampracęnapółetatuwuroczejkawiarni(tutejsiklienci
wygrywalizestudentamiokilkadługości)i,równieżnapółetatu,jako
pokojówkawWielkiejNiedźwiedzicy,niewielkimpensjonacie
należącymdobabciMarii.Budynek,wktórymsięmieściła,należał
dorodzinyodpokoleńjużmojaprababkawynajmowałapokoje
letnikom.Miałamwrażenie,jakbymzmieniającpościeliodkurzając
korytarze,wpisywałasięwjakąśtradycję,choćprzecieżbyła
tozwyczajnainiewymagającapraca.
WautobusiebabciaopowiadałamioWielkiejNiedźwiedzicy,
oremoncie,któryzrobiłatrzylatawcześniej,ipożyczce,którąmusiała
wziąćwtymcelu.Otym,jakzmieniłaprywatnekwaterywnieźle
prosperującąfirmę,pensjonattypubed&breakfast.Jużwmajumiała
kompletrezerwacjidopołowysierpnia.Kiedyotymmówiła,wjej
oczachbłyszczałydumairadość.
Dopieronamiejscudowiedziałamsię,żeowdowiałaprawierok
wcześniej.Dziadekzginąłnamorzutowciążdośćczęstaśmierć
wprzypadkurybaków.Niemiałamwieluwspomnieńznim
związanych.Byłcichym,chłodnymmężczyzną,którywiększośćczasu
spędzałnaswoimkutrze.Zrobiłomisięprzykro.Nawetnie
wiedziałamopogrzebie.
BabciaMariapłynniezmieniłatemat.Podejrzewałam,żemówienie
ośmiercimężapopięćdziesięciuwspólnieprzeżytychlatachmusibyć
dlaniejcholernietrudne.
*
Odpierwszegośwituspędzonegonaplażywiedziałam,żepodjęłam
dobrądecyzję.Ijedentruptegoniezmieni,obiecałamsobie.Otuliłam
sięramionami,bowiatrsięnasilił.Ciałopodskakiwałomocniej,
obijającsięodziewięciometrowedrewnianepalewkopanewdno.
Nacociprzyszło,robaczkuusłyszałamznajomygłos.
Jakzawsze,kiedybyłomiźle.
Niezrobiłamtegospecjalnieodpowiedziałamgłośno,choćgłos
rozbrzmiewałtylkowmojejgłowie.
Teoretycznieniewierzyłamwduchy,aniołyopiekuńczeicałą
resztę.Poprostuczasamimójmózgmówiłdomniegłosemzmarłego
taty.Czasamigowidziałammajak,wspomnienie,zaskakująco
realne,choćprzecieżduchynieistnieją.Taksobietotłumaczyłam.Ale