Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nieprzyjacielrozpocząłatakzdaleka.Pluskaniekulpowodzie
zmieszałosięześwistemstrzałijękamirannych.Tatarzyałłachując
corazprzeraźliwiejzachęcalisięwzajemnie;odpowiadałyimkrzyki
Kozaków:„Koli!Koli!”,ispokojnygłospanaSkrzetuskiego
powtarzającycorazczęściejkomendę:
Ognia!
Pierwszybrzaskoświeciłbladymświatłemwalkę.Odstronylądu
widaćbyłociżbęKozakówiTatarów,jednychztwarzamiprzy
kolbach„piszczeli”,drugichprzegiętychwtyłiciągnącychcięciwy
łuków;odstronywodydwieczajkidymiąceiświecąceustawicznymi
salwamiwystrzałów.Wśrodkuleżałyciałaspokojniejużporozciągane
popiasku.
WjednymzczółenstałpanSkrzetuski,wyższynadinnych,
dumny,spokojny,zporucznikowskimbuzdyganemwrękuizgołą
głową,bomustrzałatatarskazerwałaczapkę.
Wachmistrzzbliżyłsiękuniemuiszepnął:
Panie,niewytrzymamykupazawielka!Alenamiestnikowi
chodziłojużototylko,byposelstwoswojekrwiąprzypieczętować,
pohańbieniagodnościniedopuścićizginąćniebezsławy.Dlategoteż,
podczasgdysemenowiepoczynilisobiezworówzżywnościąrodzaj
zasłon,spozaktórychrazilinieprzyjaciela,onstałwidnyinapociski
wystawiony.
Dobrze!rzekłwyginiemdoostatniego.
Wyginiem,bat'ku!krzyknęlisemenowie.
Ognia!
Czajkiznówzadymiły.Zgłębiwyspypoczęłynapływaćnowe
tłumyzbrojnewspisyikosy.Napastnicyrozdzielilisięnadwiekupy.
Jednapodtrzymywałaogień,druga,złożonazdwustuprzeszło
mołojcówiTatarów,czekałatylkochwilistosownejdoręcznegoataku.
Jednocześniezszuwarówwyspywysunęłysięczteryczółna,zwane
podjizdkami,któremiałyuderzyćnanamiestnikaztyłuizobuboków.
Zrobiłosięjużwidnozupełnie.Dymytylkoporozciągałysię
długimipasmamiwspokojnympowietrzuiprzesłaniałypobojowisko.
Namiestnikkazałzwrócićsiędwudziestusemenomkuatakującym
statkom,któregnanewiosłami,pędziłyzchyżościąptactwa
pospokojnejwodzierzecznej.OgieńkierowanykuTatarom
iKozakom,idącymzgłębiwyspy,osłabłprzeztoznacznie.