Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tuiówdziestałyniewielkiegrupkiurzędniczek,rozmawiających
wesoło.Większośćznichbyłajużwgranatowychkitlachbiurowych,
spodktórychwyglądałyśnieżnobiałekołnierzykibluzek.Nieznała
żadnejznich,leczczuładowszystkichjakiśświeżyijasnyprzypływ
życzliwości,jakkiedyśdokoleżanekwgimnazjum.
Doboksuprzeznaczonegodlaniejprzechodziłosięlewąstroną
wzdłużokienekdziałuturystycznego.Annazauważyła,żewszyscy
przyglądająsięjejzzaciekawieniemiwzrokiembadawczym.
Widoczniewiadomośćozaangażowaniujejrozeszłasięjużwbiurze.
Komitkiewiczajeszczeniebyło.Zdjęłakapeluszizaczęła
przeglądaćprospektywycieczekorganizowanychprzezMundus.Było
tegobardzodużo:czterodniowadoWiednia,dwutygodniowa
doRumunji,weekendwBiałowieży...
–Witampanią–wotwartychdrzwiachstałKomitkiewicz,
uśmiechniętyijeszczebardziejelegancki,niżwczoraj,wbiałych
spodniachiwmarynarcekoloruśmietanki–mamydziśślicznydzień.
Zpaniwczesnyptaszek.Witampanią...CzyniezaglądałtupanMinz?
–Nie,jestemtucoprawdaodkilkuminut...
–Toświetnie.Dyrektorbędziedopanizaglądałczęsto,adziś
maprzyjśćspecjalnie,gdyżosobiściepragnieprzedstawićpani
personel.
–Może...możetojestniepotrzebne–uśmiechnęłasię
niezdecydowanie.
–Konieczne,proszępani.
–Jeżelipróbaniepowiedziesię...Panprzeciewie,żeprzyjęta
zostałamnapróbnymiesiąc?
Komitkiewiczzrobiłnieokreślonyruchręką,któryrówniedobrze
mógłoznaczaćjegoprzeświadczenieozbędnościpróby,jakito,
żegowgruncierzeczyMundusjużnicnieobchodzi.Otworzyłswoje
biurko,szafę,położyłprzykałamarzuzegarekiodniechceniazapytał:
–Ciekawjestem,jakiewarunkizaproponowanopani?Proszę
miwierzyć,żezatrzymamtoprzysobie.Zresztą,jeżelipaniwolinie
mówić...
–Ależowszem,niewidzępowodówdorobieniaztegotajemnicy:
trzystapięćdziesiątzłotych.
–Ipanisięzgodziła?–zapytałzdziwiony.
–Naczaspróby.
–Toitakbardzomało.Widzipani,janiemamżadnych
szczególnychobowiązkówlojalnościwobecpanaMinza,pozatemnie
uważam,byprawdamiałabyćsprzecznazetykąustępującego