Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sparaliżowało.Lęknarastałwtempiejednostajnie
przyśpieszonym.Lodyjawiłymisięterazjako
najokrutniejszewynalezionedotądnarzędzietortur.Tata
wyrwałmiłyżeczkęzdrugiejrękiiwbiłjąwtruskawkową
masę.Nabrałsolidnąporcjęiprzysunąłjądomoichust.
Jedynąformąobronybyłozaciśnięciewargitrzymanie
ichjużtaknazawsze.Aleniemogłam.Otworzyłam
szerokoustaiłyżeczkawjechaładośrodka.Wylądowała
najęzyku.
–Zamknij.
Posłuchałam.Łzynabiegłymidooczu.Kiedy
dociskałamjęzykdopodniebieniaiczułamrozpływające
sięlody,wmoimcielewezbrałszloch.Niespróbowałam
przełknąć.Ogarniałomnieprzejmująceobrzydzenie,
przeszywałomimózgjakbłyskawica.Atuzbliżałasię
kolejnakopiatałyżeczka.Uchyliłamusta.Łzyjużciekły.
Tatapodałmiłyżeczkędodrugiejręki.
–Terazty.
Przełknęłam,zakaszlałamizaczęłambezgłośnie
płakać.
–Teraztojużkaprysisz.Robisztospecjalnie.
–Nie,tato!–wybełkotałam,aleprawieniedałosię
tegozrozumieć,brzmiałobardziejjak:„nietanietonie”.
–Niesmakujeci?Co?Niesmakuje?Nomówiłem,
żebałwanzciebie!–Rozpłakałamsię.–Noodpowiedz
mi.Jeśliciniesmakuje,niemaproblemu.Wywalimy
jewcholeręiposprawie.
Mówił,jakbyfaktyczniestanowiłotojakieśwyjście
zsytuacji.Sękwtym,żeponieważtatabardzoszybko
zjadłswojegoloda,miałtrochęzdrętwiałyjęzyk
iwypowiadałsłowawsposób,jakiegouniegonieznałam,
znieporadnością,którawszystkotylkopogarszała,
wszystkostawałosięjeszczemniejzrozumiałeiznacznie
straszniejsze.Wydawałomisię,żejęzyksztywnieje
muzezłości.
–Powiedz,cociwtymniesmakuje.Wszyscylubią
lody,tylkoniety.Wytłumaczmidlaczego.
Jakimścudemudałomisięwydusićzsiebiegłos,
niewielejednakmiałamdopowiedzenia.