Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ugodowyton:
Wiesz,ocomożechodzić?Todlatego,żebardzo
zimne.Niechodziosmak,tylkootemperaturę.Alezaraz
sięprzyzwyczaiszizobaczysz,jakietopyszne.
Uczepiłamsiętejszansyjakbrzytwy.Chciałam
uwierzyćwmożliwość,naktórąjabymniewpadłaipo
tysiąculat.Aletaknaprawdęwiedziałam,żetonie
masensu.Niewtymrzecz.Możeiniepiłamzbytczęsto
zimnychnapojów(niemieliśmylodówki),alepróbowałam
ichjużidoskonalewiedziałam,żetoniedlamnie.Mimo
wszystkouczepiłamsiętejewentualności.Bardzo
ostrożnienabrałamodrobinęlodównaczubekłyżeczki
imechaniczniewsunęłamdoust.
Wydałymisięztysiącrazypaskudniejszeniż
poprzednio.Wyplułabymje,gdybympotrafiłatozrobić.
Nigdynienauczyłamsięplućnaodległość.Ślinazawsze
leciałamikącikamiust.
Tataobserwowałkątemokawszystkiemojeruchy,nie
przerywającpałaszowaniaswojejporcji.Trzy
różnokolorowewarstwyznikaływszybkimtempie.
Łyżeczkąwyrównałlodytak,żebybyłypłaskie
nawysokościkrawędziwaflowegorożka.Wtedyzaczął
gogryźć.Niewiedziałam,żerożkijadalne,więc
uznałamtozaobjawjakiegośzdziczenia,któretylko
spotęgowałomojeprzerażenie.Zaczęłamdrżeć.Czułam,
jakwzbierawemniepłacz.Odezwałsiędomnie
zpełnymiustami:
Nospróbujporządnie,idioto!Porządnaporcja,
żebyśpoczułsmak.
A…ale…
Skończyłswojego.Cisnąłłyżeczkęnachodnik.Cud,
żejejteżniepożarł,pomyślałam.Miałterazwolneręce
iodwróciłsięwmojąstronę:wiedziałam,żeniebo
zaczynawalićmisięnagłowę.
Zjedzjewreszcie!Niewidzisz,żesiętopią?
Faktycznie,górnaczęśćlodazaczynałasięrozpływać
ipobokachrożkawiłysięróżowestrumyczki,ciekły
mipodłoniiprzedramieniu,inamojechudenogi
wystającezkrótkichspodenek.Tomnieostatecznie